Oda do niezależności

75% mężczyzn, których kobiety są od nich zależne finansowo – zdradzają. Na takie dane statystyczne natknęłam się na początku moich studiów i bardzo mocno zapadły mi w pamięć.

Jak wynika z Europejskiego Sondażu Społecznego, aż 22 % kobiet w Polsce nie ma żadnych własnych dochodów. Przyczyny mogą być różne: poświęcenie kariery zawodowej dla dzieci – czy to z własnej woli, pod przymusem, czy z czystego lenistwa i wygody. Może to być także spowodowane wysokimi zarobkami partnera, który zaspokaja wszelkie potrzeby swojej kobiety i ogólnie całej rodziny. Drogie Panie, nie oszukujmy się, która z nas nie marzyła kiedykolwiek, by spotkać w swoim życiu książkowego Christiana Greya? Szarmanckiego milionera, który obdarowuje swoją partnerkę drogimi prezentami, traktuje ją jak księżniczkę, a ona zajmuje się tylko zakupami i wizytami u kosmetyczki, bo przecież Grey tak ją kocha, że zapewnia jej wszystko. Ona ma tylko ładnie wyglądać i dawać się przez niego kochać z całego serduszka. Fenomen tej książki (później jej ekranizacja) jest w pełni zrozumiały. Bazuje na historiach wpajanych dziewczynkom od najmłodszych lat – m.in. bajka o Kopciuszku.  I o ile ta bajka kończy się ślubem ubogiej dziewczyny z ludu z bogatym księciem, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie, o tyle rzeczywistość nie wygląda już tak bajkowo. Bo kobiety uzależnione finansowo od swoich partnerów, często doświadczają różnych form przemocy ekonomicznej (nie wspominając o przemocy fizycznej i psychicznej). Więc nie mówimy już jedynie o zdradach, które i tak są już bardzo bolesnym doświadczeniem.

Przemoc ekonomiczna bywa czasem bardzo subtelna, stąd trudno ją zauważyć i jeszcze trudniej udowodnić. Z przemocą ekonomiczną mamy do czynienia wtedy, gdy jej sprawca – mąż lub partner, używa pieniędzy do zaspokojenia swojej potrzeby władzy i KONTROLI. Początki mogą być zupełnie niewinne. Pytania czy partnerka naprawdę potrzebuje tylu wizyt u fryzjera czy kosmetyczki – bo dla kogo ona chce się stroić? Z czasem może dochodzić do sytuacji, gdy kobieta zaczyna ukrywać przed swoim partnerem nowe ciuchy; chowa je na dnie szafy na okres kwarantanny, by – przecież godnie z prawdą – powiedzieć: „a to już dawno kupiłam na wyprzedaży”. I nie mam na myśli skrajnych sytuacji, w których kobieta wydaje ostatnie pieniądze na rzeczy, których nie potrzebuje, tylko zwyczajne sytuacje, gdzie kupuje sobie od czasu do czasu coś nowego, jak miliony kobiet na całym świecie.

Niestety zależność finansowa może powodować też przemoc ekonomiczną, stosowaną przez partnera, która wynika  z chorej  potrzeby upokorzenia i zadawania bólu swojej partnerce i także często dzieciom. Może dochodzić wtedy do skrajnego wydzielania budżetu, który pozwoli jedynie na zaspokojenie podstawowych potrzeb, gdzie nawet zakup bielizny staje się luksusem.

Niezależność finansowa była celem, który w swoim życiu chciałam osiągnąć najbardziej. Bo daje mi ona WOLNOŚĆ. Wolność w decydowaniu o sobie i swoich wydatkach – gdzie nie jestem zdana na łaskę lub niełaskę partnera.  Ułatwia także wyznaczanie granic. I obecnie nie wyobrażam sobie godzić się choćby na awanturę, że kupiłam sobie „kolejną bluzeczkę” za swoje pieniądze…! Oczywiście łatwiej mi tak twierdzić nie mając dzieci. Jednakże pokładanie w rękach mężczyzny swojego losu nie będzie korzystne ani dla kobiety, która to robi, ani dla jej dzieci. Kochane Panie, na pewno znacie ze swojego otoczenia mnóstwo historii bez happy end’ów, które potwierdzają moje słowa. Ja znam ich dziesiątki.

Wiele razy słyszałam z ust mężczyzn, że zdradzają swoją żonę, partnerkę, bo przecież ona od niego nie odejdzie, bo wie, że zostanie z dziećmi sama i bez pieniędzy. Więc nawet, gdy się o zdradzie dowie, to w ostatecznym rozrachunku nic nie zrobi i mu wybaczy. A gdzie jeszcze historie słyszane od kobiet, w których mężczyzna znęca się nad swoją partnerką, a ona nie odejdzie, bo boi się o przyszłość swoją i swoich dzieci. Choć tutaj dochodzą jeszcze inne czynniki, już nie tylko finansowe.

Niejeden mężczyzna teraz pomyśli, że akurat, bo ja będę gardzić majętnymi facetami! Że jestem hipokrytką, bo sama na pewno chciałabym zostać żoną milionera. Hm… na mojej liście życzeń, to nie jest mój nr jeden. Nigdy nie byłam wyrachowana. Niezależnie od zasobności portfela mojego potencjalnego partnera, nie wyobrażam sobie rezygnować z pracy zawodowej i z niezależności finansowej, nawet na poczet życia w niewyobrażalnym luksusie. Bo mój honor i godność nie mają ceny. Tego nauczyła mnie moja mama.  

Drogie Panie, jedynie mały procent kobiet, będących w takim układzie, doświadcza pełnej miłości i szacunku ze strony swojego partnera. To wygląda tak pięknie tylko na filmach, w bajkach i książkach. Nie uczmy naszych córek, tego, by ich życiową misją było bogato wyjść za mąż, bo dorosłe życie przyniesie im tylko więcej rozczarowań. Uczmy je niezależności i wzmacniajmy w nich poczucie własnej wartości, by żyły w przekonaniu, że mogą zdobyć świat nie tylko przez łóżko szefa lub przez bycie żoną bogatego męża.

Jeśli mam być księżniczką, to od Kopciuszka, wolę być  Xeną – Wojowniczą Księżniczką. Choć żartobliwie mówię o sobie inaczej.

Pozdrawiam, Caryca Aleksandra 😉

Udostępnij: