Zaraz Wigilia – Katarzyna Perka

Słuchaj, zaraz Wigilia! A ja w lesie. Cały tydzień spędziłam w łóżku. Bez skojarzeń, bez podtekstów, bez sił, po prostu chora. Kiepska sprawa. Pseudo „fajnie” – takie przymusowe „niby – wolne”, ale nie życzę Ci takich przyjemności. Poza dolegliwościami fizycznymi, doszły emocjonalne, bo ten czas miał być dość intensywny zawodowo, poza tym, to nie był zwykły tydzień, tylko TEN tydzień, tydzień przed świętami! Wszyscy już wystartowali z przygotowaniami, z zakupami, z pichceniem bigosu, a ja wciąż stojąca, a w zasadzie leżąca, na starcie ☹. Istna szkoła życia takie monologi wewnętrzne, w których tłumaczę sobie, że nie sprzątanie jest przed świętami najważniejsze, że jeszcze zdążę pozałatwiać wszystkie istotne sprawy, z głodu nie umrzemy, z zakupami zdążymy. Ale tłumaczyć sobie, to jedno, a wziąć do serca i rozumu, to drugie. Ponieważ miałam dwa wyjścia: leżeć i się złościć na sytuację, albo leżeć i zaakceptować sytuację, zrobiłam to drugie. A podczas akceptującego leżenia, nieustannie miałam świadomość, że przecież zaraz Wigilia…

Zaraz Wigilia. Wszędzie dookoła życzenia. Mam i ja. Dość nietypowe, bo życzę sobie. Pomożesz urzeczywistnić? ?

Dotknij mnie. To nie jest reklama płynu do zmiękczania tkanin! Dotknij mnie tak po ludzku. Swoim słowem, luźną uwagą puszczoną, kiedy się mijamy, wzrokiem pełnym życzliwości. Dotknij mnie swoim nawet krótkim, jeśli jesteś zajętym człowiekiem, zainteresowaniem. Dotknij smsem, uśmiechem, czymś dobrym. Nie potrzebuję wiele. 

Dostrzeż mnie. Jestem tu blisko. To nie reklama dyskontu! Zauważ, że istnieję. Nie jestem niewidzialnym tworem. Człowiek jest obok. Heloł. Przy sąsiednim biurku w pracy. W kolejce w sklepie. W tramwaju, mimo, że jedziemy ściśnięci, jak śledzie, nadal obok jest człowiek. Czasem smutny. Bywa, że samotny. Może rozbity wewnętrznie i dlatego ma minę „bez kija nie podchodź”. Zachciej zrozumieć. Wytęż się odrobinę.

Podaruj mi. To nie reklama piosenki Ewy Bem „Podaruj mi trochę słońca”! Podaruj mi swoją uwagę. Swój czas. Spojrzenie. Podaruj uważne słuchanie, może po raz „enty” rodzinnej historii, którą opowiadam od lat. Podaruj wspólne kolędowanie, mimo, że do „Jak oni śpiewają” nikt nas nie przyjmie. Podaruj wspólne łuskanie pistacji i potajemne zdmuchiwanie płomyka na świątecznej świecy. Powiemy, że to przeciąg, a pozostali znów będą udawali, że nam wierzą. 

Wybacz mi. To nie reklama programu „Trudne sprawy”! Jeśli doznałeś ode mnie przykrości, przepraszam. Jestem chodzącą niedoskonałością. Mogło się zdarzyć. Nie przeczę. Ale nie znaczy to, że mi z tym dobrze. Żałuję. Przepraszam. Jeśli coś bezmyślnie do Ciebie powiem, puść mimo uszu. To bez znaczenia. Nie mam złych intencji. Po prostu czasem się nie zastanowię, jak odbierzesz moje słowa.

Po co to piszę? Wielu powie, że to takie „pitu pitu”. A tak. Nie przeczę. Czasem potrzebne jest zwrócenie uwagi na rzeczy pozornie oczywiste. Takie, jak fakt, że obok nas zawsze jest człowiek. Jesteśmy w stadzie. A to stado złożone jest z wielu historii, losów, chwil radości, momentów frustracji. Nie znam człowieka, który z czymś się nie zmaga. Każdy ma swoje bolączki. Jedni lepiej to maskują, inni nie potrafią. Jeden zamyka się w jaskini, inny jest otwarty. Ale każdy coś ma. Dlatego powinniśmy być życzliwi dla siebie. Nigdy nie wiadomo, czy nasz przelotny uśmiech podarowany drugiej osobie nie będzie jedynym, jaki ona tego dnia otrzyma. 

Są święta. Domy już pełne ozdób, tarasy i balkony błyszczą od światełek, zapach pyszności wypełnia nasze zmysły, na klatce schodowej już widać igły, pogubione przez wnoszone do mieszkań choinki. Ubierając świąteczne drzewka, pomyślmy przez chwilę, że tak jak kropla drąży skałę, tak nasze gesty ludzkiej dobroci drążą rzeczywistość. Nie żałujmy sobie tych kropel. Utopmy w nich intrygi, złośliwość, nieżyczliwość, zazdrość, zawiść i to wszystko, co nam nie służy. Podarujmy sobie serdeczność, wsparcie, zainteresowanie, uśmiech, dobre słowo. Oczywiście możemy w pakiecie dołączyć śliczny prezent od Mikołaja, ale niech on nie zastępuje nam ludzkich odruchów dobrego serca. 

Zaraz Wigilia ? Może nie taka, jaką pamiętam z dzieciństwa, kiedy zaśnieżonymi uliczkami mojego miasteczka szliśmy rodzinnie do Cioci, a księżyc na niebie śledził nas całą drogę. Mróz był tak tęgi, że śnieg skrzypiał pod butami. Jaki to był cudowny dźwięk! Brakuje mi tamtych dni i śniegu i mrozu. Było, minęło i już nie wróci. Ale chcę pamiętać, to, czego się wtedy nauczyłam. Że śnieg i mróz dobre są w pogodzie. A w sercu ma być ciepło, rodzinnie i życzliwie. Ludzko. Serdecznie. Pamiętaj o tym. Zaraz Wigilia.

Z całego serca życzę Ci, nie tylko na Święta, Człowieka w każdym człowieku, z którym zetknie Cię los ?.

Kasia

Udostępnij: