My sobie, natura sobie – Barbara Grzymkowska Blok

Nawet nie wiem, ile dni już minęło od świąt. Dopadł mnie taki jakiś marazm. Wiem. Każdy dziś tak ma. Wyciągam list ze skrzynki i biegnę na schody przed domem. Podniecenie i ciekawość. Ludzie listy piszą. Z Warszawy. Z pięknym znaczkiem. Z cudownym charakterem pisma. Czuję się jak Ania z Zielonego Wzgórza, kiedy otrzymała list od Diany. Świat się zmienia. Nie on już się zmienił. W niczym nie przypomina tego, w którym dorastałam. Moja córka patrzy na mnie i nie wie co ze mną począć. Podnoszę rękę do góry, na znak, że ma milczeć i mi nie przeszkadzać. Czytam. To chwila dla mnie. Jakże inna niż te wszystkie w przeciągu kilkunastu dni. Nie email, nie jeden z wielu komunikatorów. Lek na samotność. Znalazłyśmy się w sieci. Nie ona nas znalazła, choć jej już nie ma. Wiem, że się cieszy, kiedy piszemy do siebie te listy. Listy Pandemiczne. O życiu. O chwili. O uczuciach, które się czuje, a nie myśli, że się je rozumie.

Jesteś mamo „inna”, mruczy najstarszy. 

„Czego pragniesz?” – pyta najlepszy mąż i stawia kawę w kawiarce. Chcę wyłączyć wiadomości, chcę oddać dzieci do placówek, chcę kawę na mieście, chcę do teatru, chcę potańczyć w klubie.  

Choć w sumie nie wiem czy tego chcę, jakaś leniwa jestem ostatnio. Jakaś senna. Wiem, chciałabym poczucia akceptacji, a nie narastającego we mnie buntu. Chcę dystansu, a nie rozedrgania emocji. Chcę radości z codzienności, a nie ciągłego poczucia wdzięczności, które owszem działa. Na mnie bardzo działa. Jednak codziennie musze od nowa sobie to wszystko tłumaczyć. Jak dziecku. Dzieciom już nie umiem tłumaczyć. Sobie jeszcze, tłumaczę.

Chcę od razu biec na górę, do biurka i odpisać. Tak w emocjach, tak bez dystansu, tak na żywo. Jednak nie. Kładę list i dzień po dniu czytam go codziennie. Moja chwila. Nie jestem jedyna. Nie tylko ja mam w głowie wszystko rozwalone. 

Przychodzi Nów, biorę kartkę i wypisuję swoje pragnienia, marzenia. Okraszam sentencjami, rysunkami. Wierzę, że się spełni. Ostatnio się spełniło.

Eliminuję. Zły humor, kiedy tańczę. Tęsknotę, kiedy głaszczę psa, czyszczę kwiaty. Samotność, kiedy wpadają na mnie bliźniaki i „Robimy Miłość”. Frustrację, kiedy otwieram książkę.  Duszności, kiedy otwieram okno i dostrzegam zielone liście na wierzbie.  To ostatnie uzmysławia mi, że natura, bez względu na wszystko, rok w rok budzi się, rozkwita, wybucha, uspokaja i usypia. Dlatego nawet mój bunt jest normalny, rozkwita, wybuchnie, uspokoi się i ja się uspokoję.

Zatem Wiosna. Dziwna. Bez słońca. Zbuntowana. Zirytowana. Posypie śniegiem, okrasi deszczem, zaśmieje mi się w twarz, kiedy wybuchną mlecze. 

Kochana, piszę do Ciebie ten list…

O AUTORCE 

Barbara Grzymkowska-Blok 

Szalona, wesoła i energiczna mama czwórki. Z wykształcenia polonistka, która świat ubiera w słowa, a z zawodu florystka, która upiększa każdą życiową przestrzeń. Po wielu życiowych zawirowaniach postanowiła wspierać kobiety i podczas warsztatów pomagać im rozkwitać po kryzysie. Autorka powieści „Osobista Wojna” oraz „Malowane Życie” – książek o kobietach i dla kobiet. Jest pasjonatką Pięknego Życia, z którego zrobiła własną filozofię. Mieszka we Wrocławiu, cudownym mieście spotkań, ale uwielbia podróże małe i duże. 

A jej książki znajdziesz tutaj  https://www.barbaragrzymkowska-blok.pl/sklep/

Udostępnij: