…Dla wszystkich płaczących czasem Kobiet….

Płacz to stan emocjonalny, który stanowi reakcję na strach, ból, smutek, żal lub złość. Objawami płaczu są łzawienie, szlochanie, łkanie. Tyle słownik w internecie.

Życie pokazuje, że ten stan emocjonalny występuje w przyrodzie dość powszechnie. Płaczą chłopaki, dzieciaki, dziadkowie i babcie. 

Płaczą także kobiety. Również te, postrzegane jako pozytywne. Takie na co dzień uśmiechnięte babki, wyją nieraz jak kojot na prerii. I czują się wtedy brzydkie. Świecą czerwonymi oczami. Mają rozmazany tusz na rzęsach, policzkach i zaflukany, otarty od chusteczek nos. Mają powieki spuchnięte jak obwarzanki i „po-płaczowy” ból głowy, dymiący w czaszce niczym kac gigant. Towarzystwa im dotrzymują lody w wersji XXL, butelka wyrozumiałego wina lub czekolada, na osłodę goryczy chwili. Porozrzucane wokół zużyte chusteczki higieniczne, które powinny trafić do „śmieci mieszanych”, leżą bezradnie dookoła. Świat jest bezradny. I Ona, płacząca, też jest chwilowo bezradna.

Kobiety uważane za te z marmuru, żelaza, tytanu, także mają nerwowe dni. Rozniosłyby wtedy jednym ciosem w pył Mur Północy, w Winterfell. Nie są obce tym kobietom lęk, smutek, złośliwość, nerwowość, wściekłość, żal i cała gama innych, tak mało pozytywnych emocji. Dlatego, że to są uczucia i emocje obecne w każdym człowieku, zwłaszcza jeśli ten człowiek jest wrażliwą istotą.

Kobiety płaczą z różnych powodów. Z bezsilności, ze wściekłości, ze smutku, z bezradności, ze złości, z zazdrości albo z hormonów, które raz w miesiącu odsuwają na bok ster zdrowego rozsądku i szaleją niczym okręt na morzu emocjonalnej zawieruchy. Panie potrafią też płakać z radości i szczęścia, taki zdolny gatunek! Często wylanie łez przynosi ulgę (przynajmniej wtedy, kiedy głowa już przestanie boleć i nos się odetka). W tym kontekście płacz można nazwać dobrym. Oczyszczającym. Toksyczne substancje, które przepełniają żeński kielich goryczy, potrafią lać się strugami niczym górski rwący strumień, z siłą wodospadu turlają się po policzkach, ustach, do brody, niekiedy nawet docierają do szyi.. Te najbardziej zdesperowane wsiąkają w bluzkę … Potrafią babki płakać, oj tak. Ciche chlipanie oznacza, że płacz jest taki „na bieżąco”, rozwiązuje sprawy codzienne. Nie dotyka starych ran. Ale niekiedy łzy, te najbardziej przejmujące, wypływają w akompaniamencie zawodzenia, i powodują wstrząsanie ciałem płaczącej. Wygląda to często dramatycznie. I tak powinno wyglądać. Bo ten rodzaj łez jest jak psychoterapia, dotyka najgłębszych zakamarków damskiej duszy. Taka kobieta podczas terapii łzami nie zastanawia się, że właśnie rozładowuje napięcie i reguluje swoje emocje. Nawet nie przyjdzie jej do głowy analiza składu łez. Inaczej wiedziałaby, iż w wylewanych litrach cieczy znajduje się roztwór soli i substancji o działaniu bakteriobójczym. Ona nie przecieka, ona niszczy bakterie! To dopiero misja. Zaproszenie tylko dla wybranych – za częstotliwość płaczu u kobiet odpowiada prolaktyna. Mężczyźni nie mają szans na taki bakteriobójczy atak z babską częstotliwością, bo testosteron ogranicza ich zdolności w tym zakresie.

Gdzie kobiety płaczą? To zależy czy pozwalają na to, by inni widzieli ich łzy, czy starają się je ukryć. W domu często świadkiem tzw. „chwili słabości” jest łazienka, prysznic, kuchnia – to azyle intymności babskiej w domu. Ale zdarza się też, że łzy samowolnie wypływają poza domostwem, np. w pracy. Wywołują wtedy, jakby problemów było mało, zażenowanie płaczącej. Zawstydzona płaczem  kobieta spuszcza nisko głowę, licząc, że współpracownicy łez nie zauważą. I tak też należy się wtedy zachować, taktownie i delikatnie. Z szacunkiem dla każdego mikrograma mokrego objawu nieszczęścia. Płacz w nieprzyjaznym środowisku traci swoją terapeutyczną moc.

Jak należy się zachować widząc płaczącą niewiastę? Z wyczuciem. Czasem pomaga zejście jej z drogi (płacze ze złości), przytulenie (płacze, bo czuje się samotna), czasem rozmowa (płacze, bo czuje się nierozumiana), czasem trzeba nią delikatnie mentalnie potrząsnąć (płacze, bo się życiowo pogubiła i nie widzi wyjścia), niekiedy wystarczy pomóc jej przy zmianie koła (płacze, bo czuje się niekompetentna), często pomaga ciastko (płacze, bo ma zły dzień). Płacz kobiet jest potrzebny, higieniczny i normalny. Nie powinno się go źle traktować. Jest to narzędzie do rozładowania napięcia, którego tak wiele jest w życiu. Stanowi przejaw poczucia odpowiedzialności, przemęczenia, wołania o wsparcie, oznakę, że jeszcze jej zależy na rozmaitych sprawach. Różne powody, różne łzy, te same rozmazane smugi na policzkach … Takie są kobiety. Te silne także. Te z marmuru, żelaza i tytanu. Pozytywne i uśmiechnięte…

Każdą babską łzę powinno się szanować. Oznacza ona walkę. Oznacza bunt. Zapowiada gromadzenie nowych sił. Kobieta po płaczu szybko na spacer nie wyjdzie. Ale kiedy opuchlizna opuści jej oczy, Ona pomaluje je pięknie i wyjdzie z norkowni. Poprawi koronę, ubierze się ładnie i jest już gotowa do działania. Znów uśmiechnięta, znów pozytywna. Znów silna… ? 

…dla wszystkich płaczących czasem Kobiet….

Udostępnij: