„Co to znaczy”- Katarzyna Perka

Mocno chciałam w sposób oryginalny zakończyć felietonowy 2019 rok. Postanowiłam więc, że nie będzie o „święta, święta i po świętach”, że nie napiszę o podsumowaniu mijającego roku i nie poruszę tematu postanowień na 2020 rok. Kiedy uświadomiłam sobie, o czym nie powinnam pisać z powyższych względów, pozostało niewielkie pole do popisu. Więc nie wiem czy uda mi się popisać, ale postaram się ze wszystkich sił opisać. 

Opiszę, jak – odkąd na mojej drodze stanęła Akademia Pozytywnych Kobiet – poczułam, że mam do czynienia z czymś dobrym. Stąd też pojawiła się moja chęć uczestniczenia w spotkaniach organizowanych przez to stowarzyszenie. Wiele osób pyta mnie na korytarzu w pracy, wśród rodziny i znajomych o to, co się na nich robi. Czy każdy z uczestników musi powiedzieć parę słów o sobie, tak jak na amerykańskich filmach robią uczestnicy terapii. Ostatnio padło nawet pytanie o to, czy te „babskie spotkania”, w których biorę udział są organizowane przez feministki. Z tego, co zaobserwowałam, to nie organizują ich feministki, ani nie sekta i nie jest to także ruch społeczny rodem z „Seksmisji”. Kobiety kobietom. Tak bym to opisała sens tych „babskich spotkań” w dwóch słowach. Można być ich biernym uczestnikiem, ale dla aktywnych jest możliwość zabrania głosu. Chodzę na nie, bo dają mi ogromną dawkę pozytywnej energii. Co to właściwie oznacza? 

No na przykład to, że trudny dla mnie od kilku lat sezon jesienny zleciał, a mój nastrój nie. Dlaczego? Bo poszłam na babskie spotkanie? Nie. Bo od spotkania się zaczęło. Pójść to jedno, ale otworzyć się i przyjąć to, co oferuje chwila, to drugie. Mam wrażenie, że się otworzyłam. Po pierwszym spotkaniu pomyślałam, że przecież tam pełno jest kobiet sukcesu, co ja tam robię. Teraz już wiem, że przebywając z nimi uczę się! Ich historie mnie inspirują. Pielęgnują moją naiwną wiarę w to, że marzenia się spełniają. Pokazują mi, że te „kobiety sukcesu” też mają gorsze dni, płaczą, mają zniszczone końcówki włosów (robią wtedy extra odżywkę z żółtek jajka, oliwy z oliwek i soku z cytryny ?), musiały w życiu walczyć o siebie. Taka świadomość sprawia, że kiedy mam gorsze momenty, łatwiej mi je przetrwać. A poza tym teraz jest ich dużo mniej niż dawniej. Myślę, iż to dlatego, że nakręcam się tym, co dla mnie dobre, piszę felietony, czytam to, co piszą inni, wypełniam głowę dobrymi myślami, wymieniam wiadomości ze wspaniałymi dziewczynami, które poznałam na spotkaniach. Dobra energia udziela się. Powoli. Małymi kroczkami. Od września prowadzę dzienniczek, do którego wpisuję co wieczór przynajmniej 3 rzeczy, za które jestem szczególnie wdzięczna danego dnia. Bywa, że jest tam 7 i więcej punktów – to te dni, w które mam szczególnie dużo baba-power, ale bywa i tak, że dzień określiłabym jako ten do „d….” i dziękuję za to, że oddycham, że mam bliskich (nawet jeśli tego dnia mam ochotę ich „ghhhyyyyggg-chrup!”) i za to, że mam co jeść, bo jeść lubię. Widzę, że takie rzeczy – jak to niektórzy mówią „pierdoły” – bardzo mi pomagają. Czując wdzięczność, łatwiej uśmiechać się do ludzi i zdać sobie sprawę, że życie jest dobre, a to, że Ty Jesteś i ja jestem, stanowi dar. 

Więc co oznacza w moim odczuciu „bycie kobietą pozytywną”?

To podejście do życia. I na szczęście można się go nauczyć. Polega na tym, że doceniasz to, że Jesteś Wyjątkowa. Wierzysz w to, że sobie poradzisz. Zauważasz swoje potrzeby. Ufasz, że zasługujesz na to, co najlepsze. Starasz się polubić siebie. I nie czujesz się przy tym jak egoistka. Dbasz o siebie – i to zarówno o paznokcie, jedząc cebulę, jak i uczucia, dostrzegając że je masz. Inne kobiety też to widzą i szanują. One wiedzą, że szczęśliwa kobieta to szczęśliwa żona, matka, córka, przyjaciółka, pracownica. Właśnie o takim wsparciu mówi Akademia. I to mi się podoba. 

Bycie kobietą pozytywną w moim odczuciu oznacza, że pomimo trudnych chwil, bolesnych lekcji życia, zawsze znajdziesz jakieś światełko w tunelu. Czasem bywa to mocno skomplikowane, ale nie ma rzeczy niemożliwych. 

Każdego dnia dokonuje się wyborów. Różnych. Czy zjesz frytki czy sałatkę? Pójdziesz na łyżwy czy zostaniesz w domu przed telewizorem.? Będziesz szczęśliwa czy zakotwiczysz się w swych lękach? Wybierz. Moim zdaniem kobiety pozytywne wybierają walkę. A walczymy wszyscy. Nie znam człowieka, który z czymś się nie mierzy. Każdy, dosłownie każdy ma coś, co stanowi dla niego ciężar, kłopot, trudność. Nie każdy o tym mówi i nie każdy się do tego przyzna. Ale każdy ma swoją piętę Achillesa. Dlatego też każdy powinien się nauczyć filozofii bycia kobietą pozytywną. To naprawdę pomaga i działa. Nie ważne ile masz lat, jaki Twój stan cywilny i płeć. Jeśli chcesz czuć się szczęśliwym człowiekiem, walcz o swoje pozytywne nastawienie do życia. Tego Ci życzę na cały 2020 rok.

Szczęśliwego Nowego Roku,

Kasia

Udostępnij: