Początek listopada to czas szczególny. Jest nostalgicznie. Atmosfera świątecznych dni potęguje nastrój refleksji i zadumy. Odwiedzamy cmentarze, spotykamy się przy grobach zmarłych bliskich, a zapalając znicz pozwalamy sobie na chwilkę zadumy. W kieszeni może szeleści papierek po pańskiej skórce, w bucie może jest lekko boląca stopa (przejście Cmentarza Bródnowskiego zajmuje co najmniej godzinę, w zależności od tempa i ilości odwiedzonych po drodze mogił), a w dłoni siatka z zakupionymi kwiatami i zniczami. Dookoła słychać strzępki rozmów mijanych osób. Niektóre dotyczą opowieści o rodzinnych koligacjach, czasem są to wesołe żarty, niekiedy powtarzane najnowsze ploteczki lub próby ustalenia lokalizacji poszukiwanej mogiły (Cmentarz Bródnowski to jedna z największych nekropolii w Europie – zostało pochowanych tam ponad milion osób, więc znalezienie odwiedzanej czasami raz w roku kwatery, może być poważnym wyzwaniem). Wokół zapach jesieni, mokrych liści, kopcących knotów, stopionego wosku. A my przemieszczamy się, między miastami, między cmentarzami, między grobami. I aż chce się zapytać „quo vadis?”.
Warto zadać sobie to pytanie: dokąd zmierzam? Żeby na nie odpowiedzieć, trzeba się zastanowić, czy droga, życie jakie masz, daje Ci szczęście? Czy szlak jakim podążasz sprawia, że czujesz satysfakcję? Właśnie dziś, na cmentarzu, można najbardziej poczuć, że życie, które masz jest jedno, jedyne. Twoje. Nie będzie poprawki. Jest tylko tu i teraz, które w zależności od tego, jak je wypełnisz, wpłynie na Twoje jutro. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej.
My, ludzie, różnie podchodzimy do spraw egzystencjalnych, ostatecznych. Mamy prawo. Każdy do swojego zdania. Ale bez względu na to w co wierzysz lub nie wierzysz, nie zaprzeczysz, że życie jest jedno. Wykorzystaj więc czas, który jest Ci dany najlepiej jak potrafisz, a jeśli czujesz, ze coś jest nie tak, że nie potrafisz, poszukaj przewodnika (ważne – przewodnik nie zawsze ma tabliczkę z podpisem – czasem trzeba się rozejrzeć wokół, żeby dostrzec taką osobę). Nie marnuj swojego dnia. Nie trwoń swojego czasu. Nie wiesz, ile jeszcze go masz. Wykorzystaj więc najlepiej, jak potrafisz każdą chwilę i żyj! Nie denerwuj się błahostkami (wrzuć do tej kategorii, jak najwięcej), celebruj pozytywne chwile i oddychaj głęboko. Zrób to, o czym marzysz. Jeśli w tej chwili nie jest to osiągalne, podejmij próbę wydeptania ścieżki do swojego marzenia. Bądź jak osiołek z bajki, który po tym jak wpadł do głębokiej studni, wydostał się z niej udeptując kopytkami piach, którym go posypywano. Depcz swoimi kopytkami człowieku, najlepiej jak potrafisz. Albo stój i patrz, jak piach leci na Ciebie i masz go pełno w uszach, oczach i nosie. I w myślach. I w nastawieniu. I w swoich dniach. I w obrazie jaki widzisz każdego ranka za swoim oknem.
Mnóstwo „couchingowego bełkotu” pomyśli niejeden. Tak, wiem – w ten sposób to brzmi. Ale dlaczego nie korzystać z rozwiązań, które działają (a nie znam osoby unieszczęśliwionej tym, że korzysta z takich pozytywnych działań)? Od jakiegoś czasu sama z nich korzystam. I widzę, że mimo, iż nadal są ciężkie dni, trudne momenty, to ja staram się na to inaczej reagować. Jest mi z tym lepiej. Lepiej się czuję, lepiej funkcjonuję, lepiej marzę i lepiej śpię. Dziś moje „być, trwać, żyć” brzmi lepiej niż kilka lat temu, kiedy pozwoliłam, żeby strużka ciemnych zdarzeń i negatywnych myśli, pofarbowała na nieładny, ponury kolor kilka miesięcy mojego życia. Jednego życia. Jedynego jakie mam. Nie było łatwo usunąć brudny kolor z tamtych dni. Nie chcę znów tak się czuć. Więc robię zapory z pozytywek dnia, oddycham głęboko, dużo się uśmiecham, pielęgnuję wdzięczność, przebywam wśród pozytywnych osób, spełniam swoje marzenia, przynajmniej te, które mam w zasięgu obecnych możliwości i wydeptuję ścieżkę do tych, na które muszą poczekać na realizację. Może zdążę. Bo pamiętam, że nie wiem, ile mam czasu. A droga jest w jednym kierunku. Kiedy padnie kiedyś, gdzieś pytanie zadane przez Ważną Osobę o to, jaka była moja droga życia, chcę móc odpowiedzieć, że robiłam wiele, aby była pozytywna, że próbowałam „być” (dobrym człowiekiem), „trwać” (serdecznie, wśród postawionych na mym szlaku ludzi), „żyć” (tu i teraz) najlepiej, jak umiałam.
Szukajcie pozytywek na swoim szlaku życia. Warto.
Przyjemniej jest żyć, kiedy umiesz pozytywnie trwać i być ? (a jak jeszcze nie umiesz, to się naucz! Ściskam nostalgicznie!)