Baby, leńmy się więcej!

A wiecie, że nie ma nic złego w tym, jak czasem zrobicie sobie dzień lenia? Albo dwa. Tak, wiem, pranie się samo nie zrobi, dzieci same się nie odprowadzą do przedszkola, kocia miska w cudowny sposób sama się nie napełni, pranie się nie powiesi, obiad się nie ugotuje, konflikt między rodzeństwem nie rozwiąże, nie wytrze się, co się wylało, nie pozamiata, co rozsypało. Ale po pierwsze – czy naprawdę, te wszystkie czynności musimy wykonywać my same, własnoręcznie? Czy akurat musimy wykonywać je codziennie? No wiem, niektóre z nich tak. Ale czy musimy wreszcie wszystko robić na sto procent, tak jakbyśmy chciały dostać order z ziemniaka od Perfekcyjnej Pani Domu, dyplom uznania od Magdy Gessler za równiusieńko od cyrkla wycięte ciasto na pierogi? Wiem! My robimy to wszystko po to, żeby gdy spotkamy sąsiadkę w drodze do Biedronki poopowiadać jej, jakie to jesteśmy zmęczone, jak dzieci dały nam w kość i ile już dzisiaj zdążyłyśmy zrobić, a jest dopiero jedenasta minut dwie. 
Albo też… My się boimy, co powie teściowa! Przecież nie możemy pozwolić sobie, żeby była niezadowolona, bo będzie marudzić do syna, marudzić do koleżanek z działki, narzekać i ględzić, no, a my musimy być perfekcyjną synową! Same, na własne życzenie, uczestniczymy w wyścigu, który same sobie wymyśliłyśmy, a najlepsze jest to, że same później narzekamy!

Czy my naprawdę musimy codziennie i zawsze być perfekcyjne? Czy musimy zawsze co do godziny w kalendarzu mieć wszystko zaplanowane, czy musimy nerwowo się trząść, gdy coś nie pójdzie danego dnia z planem. Czy musimy być we wszystkim idealne? We wszystkim 10/10.
Otóż nie.
Nie musimy. 
Możemy czasem kupić gotowe ruskie w Lidlu, albo wrzucić do piekarnika mrożoną pizzę, możemy powiedzieć Staremu: „Stefan z Frankiem się kłócą, no proszę, pokaż, co potrafisz w kwestii mediacji, czyń swe dzieło, ja jadę na paznokcie!”. Możemy przestać ględzić. Czepiać się, narzekać, nudzić marudzić, paplać, wymagać wszystkiego od siebie i innych. Możemy przestać być upierdliwą matką z ambicjami wywindowanymi w kosmos, możemy wrzucić na luz.
Nie truj, nie praw byle kazań, nie czepiaj się o rozsypany cukier. Wiecie, że ględzenie nas – matek skraca nasz cenny czas świętego spokoju? Ten czas jest, drogie lejdis, na wagę złota, jest droższy niż wszystko na świecie, a już na pewno niż udowadnianie progeniturze swoich racji! I tak ją mamy, to jest jakby jasne. Po co to wciąż i na okrągło udowadniać. Wyluzujmy. Poćwiczmy jogę w ogródku zamiast czyścić fugi, zobaczmy serial na Netflixie, a szarlotkę kupmy w cukierni.

Tego luzu życzę Wam, kochane, na cały nadchodzący tydzień.
Uściski!

AGA MAY – Pani Snapchat

Udostępnij: