Witam Cię w Nowym Roku – Barbara Grzymkowska Blok

Siedzę na kanapie i łapię dystans do rzeczywistości. Nanizam go niczym babie lato na palce. Jest ulotny i mało widoczny, jak pajęcza sieć. Pozwalam mu się oblec niczym siatką i bardzo pragnę, aby został ze mną na dłużej. To jedna z tych rzeczy, której mam ostatnio mało, bo jestem wrażliwa i emocjonalna, a przy tym bardzo idealistycznie podchodzę do życia. Chciałabym, żeby zawsze było dobrze, żeby wszyscy wokół mnie byli szczęśliwi i spokojni, żeby świat dawał nam same dobre rzeczy. No, ale w życiu jest różnie. I nie zawsze kolorowo. Rok minimalnego planowania sobie zafundowałam, wbrew okrzykom, planuj zrobisz więcej, wbrew też mojej naturze, bo planowanie bardzo lubię. Dziś planuję rzeczy nieoczywiste np. ciszę. Ta jest u mnie na wagę złota. Jeszcze bardziej chciałabym być „tu i teraz”, bo tylko dziś jest prawdziwe i namacalne. Spoglądam do ogrodu i tam totalna cisza, smagana styczniowym wiatrem. Wszystko śpi i zbiera energię do nowego życia. Jestem pewna, że powinnam zrobić to samo, zebrać, skumulować energię na wiosnę. Z drugiej strony mnie nosi, w głowie kilka projektów, chęci kiełkują niczym przebiśniegi, tylko gdzie ten śnieg? Lub czym on jest? Marazmem, zniechęceniem? Zatem nanizam i nanizam.  Może tylko chwilą?

Nie patrz wstecz. Nie szukaj jutra. Zatrzymaj się w tej styczniowej pogodzie i znajdź kolor. Wychodzę zatem z domu i wbrew wszystkim, którzy jadą w góry szukać zimy… ja szukam zieleni. Mam tak chyba co roku, choć pierwszy raz odwołałabym zimę w trybie pilnym. Pani się zbyt „wydłuża”. Ogarniam wzrokiem las zimowy ani grama śniegu, co spadnie topi się jak nasze nadzieje na słońce w styczniu. I nagle jest. Duże zielone serce z mchu, gałązka jemioły, mchem zielonym pokryte pnie drzew, zarośnięte kawałki starego asfaltu, porzuconego jak butelki i opakowania po sokach wyskokowych. Boże, dlaczego dałeś mi wrażliwą duszę? Wolałbym ekscytować się wystawianiem faktur i podliczaniem rachunków. Tylko czy wtedy czułabym to szczęście? 

Wierzę, że siebie zabiorę wszędzie. Zatem zabieram na spacer po trasie nadziei na lepsze i jaśniejsze dni. Zatrzymuje mnie ławka pełna osobliwych dodatków. Siedzą na niej uśmiechy obcych ludzi, zrozumienie, bo dziś wszyscy są w tej samej „czarnej dupie”. Kawa posypana cynamonem przypomina mi, że zawsze warto walczyć o swoje szczęście i marzenia. Za rogiem czeka na mnie wielka polana, to na niej rosną Drzewa Pokory i Wybór Wdzięczności, pochylają się nade mną i do ucha szumią. Idź. Nie patrz za siebie, wyczekuj słońca. 

Potem tylko jeszcze przeskoczę górkę co w lutym na mnie czeka, ale zanim to zrobię wyciągnę do Ciebie rękę i zawołam SKACZ!! Jestem tutaj! Złapię Cię! A Ty złap kolejną osobę! Niech to będzie mocny skok w Nowy Rok!

Dziś już wszystko, byleby zobaczyć słońce!

Barbara Grzymkowska-Blok Szalona, wesoła i energiczna mama czwórki. Z wykształcenia polonistka, która Świat ubiera w słowa, a z zawodu florystka, która upiększa każdą życiową przestrzeń. Po wielu zawirowaniach życiowych postanowiła wspierać Kobiety mentalnie w ich drodze do Pięknego życia – pomaga im rozkwitać po kryzysie, prowadząc warsztaty dla kobiet. Autorka książki powieści „Osobista wojna” oraz „Malowane Życie”, książek o kobietach i dla kobiet. Jest pasjonatką Pięknego Życia, z którego zrobiła własną filozofię. Mieszka we Wrocławiu, cudownym mieście spotkań, ale uwielbia podróże małe i duże.  

fb: https://www.facebook.com/Florysztuka a jej książkę możesz zakupić tutaj, wskakuj do sklepu, bo warto!  https://www.barbaragrzymkowska-blok.pl/ksiazka-malowane-zycie/

Udostępnij: