Kluczyk od szafy – Justyna Moraczewska

Hej dziewczyny, chyba z kilkoma z Was widziałam się w galerii handlowej. Wczoraj? Przedwczoraj? Tuż po Nowym Roku? Nic dziwnego, sezon wyprzedaży w pełni, a  większość z nas otrzymała miły bonus pod postacią kilku dni wolnego czasu. Znam dobrze ten błysk w oku, kiedy udaje się upolować prawdziwy modowy rarytas i  to obłąkane spojrzenie, kiedy zakupowy amok mąci zmysły, wciąga i  zatraca poczucie czasu… Zanim wypakujecie zawartość toreb i zaczniecie upychać na półki nowe fanty, polecam Wam fragment mojej książki „Kobiety Rakiety My z pokolenia X”;-)

„W ciągu 20 lat mojej pracy jako stylistki widziałam naprawdę sporo szaf. Zarówno imponujące garderoby, jak i całkiem niewielkie szafy przytulone do ściany w sypialni lub w przedpokoju. Niezależnie od ich wielkości ani odstopnia zamożności i wieku właścicielki zazwyczaj nie było w nich zbyt mało rzeczy, tylko panował nieokiełznany przesyt i brak logiki. Ja również mam zgubną tendencję do gromadzenia rzeczy i też zdarzały mi się ( o, żeby to raz!) absurdalne zakupy dokonywane pod wpływem emocji. Bo my kobiety, właśnie pod wpływem emocji kupujemy. Racjonalne, zaplanowane skrupulatnie zakupy to u nas rzadkość. Czasem warto jednak wnikliwiej przyjrzeć się zawartości własnej szafy i zrobić uczciwy remanent, bo może się okazać, że przynajmniej jeden kłopot będziemy mieć z głowy. Ten pod hasłem: „Znowu nie mam co na siebie włożyć!”. Ja zwykle stosuję kilka podstawowych zasad, kiedy podchodzę do tego zadania z moimi klientkami. 

ZRÓB SOBIE DETOKS OD ZAKUPÓW

Oczywiście, kiedy tylko zakończą się wyprzedaże ;-). Jesteś w stanie wytrzymać dwa tygodnie bez słodyczy i pieczywa? To dasz radę przez dwa miesiące trzymać się z daleka od galerii handlowych. Ten okres zazwyczaj wystarczy, żeby zweryfikować zawartość dotychczasowej szafy. Jeśli w tym czasie okaże się, że rzeczywiście czegoś potrzebujesz, bo jest ci to niezbędne, to wpisz na listę najbliższych zakupów. Często okazuje się, że lista pozostaje pusta lub ma zaledwie jedną pozycję. 

POPATRZ NA SIEBIE

Jak często stajesz przed lustrem? Zrób to w samej bieliźnie albo nago. Zapomnij o przyczepianiu się do szczegółów. Nie licz fałdek, nie lamentuj nad cellulitem. Spójrz na siebie jak na… bryłę. Serio. Popatrz na proporcje, na obrys sylwetki. Czy biodra są szersze od ramion? A może odwrotnie? Czy masz zarysowaną talię? Krótki tułów czy raczej zbyt krótkie nogi? Przeanalizuj przód, a później stań bokiem i zrób to samo. Kształt twojej sylwetki to pierwsze kryterium, którym powinnaś się kierować, wybierając ubrania. Martwisz się, że nie znasz stylizacyjnych patentów na to, jak ukryć wady, a podkreślić atuty? Teraz weź kilka swoich ulubionych zestawów ubrań, przymierzaj je jeden po drugim, koniecznie razem z butami. W lustrze znajdziesz odpowiedź. 

PRZESTAŃ SIĘ OSZUKIWAĆ

Dżinsy, które nosiłaś pięć lat temu i sukienka, w której tak obłędnie wyglądałaś na chrzcinach swojej dziesięcioletniej dzisiaj córki, czekają na lepsze czasy? Kiedy weźmiesz się wreszcie za siebie? Gdy schudniesz te upragnione trzy kilogramy? O tym, że założysz bikini wiązane na sznurki, nawet już przestałaś marzyć, ale nadal trzymasz je na dnie szuflady, bo masz sentyment do „tamtych” wakacji? Bądź uczciwa w stosunku do siebie i pozbądź się wieszaków pełnych wspomnień, które wpędzają cię tylko w kompleksy. Co nie znaczy, że masz się pozbywać marzeń. Gdy weźmiesz się za siebie i schudniesz, to wtedy kupisz sobie coś nowego. W nagrodę. 

ZREDUKUJ I POGRUPUJ 

No tak, bez tego ani rusz. Możesz to zrobić, radykalnie ucząc się na pamięć zasad Marie Kondo, o ile… jesteś przynajmniej w połowie Japonką! Jeśli jednak twoja nieokiełznana i wymykająca się sztywnym regułom słowiańska dusza buntuje się przed składaniem skarpetek w kostki, zastosuj zasadę półśrodków. Pożegnaj się ze wszystkim, czego nie miałaś na sobie od roku, są małe szanse, że założysz to w kolejnym, chyba, że są to szpilki na wyjątkowe okazje albo narciarski kombinezon. To, co zostanie w szafie, pogrupuj sezonowo, zostawiając wyłącznie aktualny sezon pod ręką. 

STOSUJ ZASADĘ OGRANICZONEGO ZAUFANIA 

Zakupy to okazja do towarzyskich spotkań. Można nadrobić zaległości z mamą albo z przyjaciółką. Jedna i druga gorliwie ci doradzi, ale… kierując się własnym gustem. Partner? Zawsze ze współczuciem obserwuję w przymierzalniach te udręczone twarze. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, kiedy słyszę standardowe dialogi: „Co sądzisz? Może jednak lepiej w tym gorsecie?”. „Tak lepiej, lepiej chodźmy do kasy”. Ufaj sobie. Naprawdę Ty sama wiesz doskonale, w czym czujesz się najlepiej. 

PRZEKŁADAJ JAKOŚĆ PONAD ILOŚĆ 

Słyszałaś to już lub czytałaś tyle razy? I dobrze! Powtarzaj jak mantrę, zanim znów zgarniesz w popularnej sieciówce garść T-shirtów ( bo aż żal nie brać za tą cenę!), które po kliku praniach z żalem przeznaczysz na szmaty. 

PODCHODŹ DO TRENDÓW Z DYSTANSEM 

Nawet nie wiesz, ile razy napisałam do ciebie na łamach kobiecego magazynu: „Musisz to mieć!”, „Must have sezonu”, „ Wyrzuć z szafy stare, bo nadchodzi nowe”. Nie kłamałam, bo sama wtedy wierzyłam w to, co piszę. Ale dojrzałam i przestałam wierzyć. Nic nie musisz, chociaż niewątpliwie warto wiedzieć, jakie są nowości i co w trawie piszczy. Lubisz modę, kręci cię to? Szalej! Jeśli nie, to też jest okej, bo w minimalistycznym szarym golfie i tak wyglądasz najlepiej. 

PRZEGRUPUJ BIELIZNĘ

Bielizna to baza, absolutna podstawa i klucz do twojego samopoczucia. Nie podbijesz świata w starym, rozciągniętym staniku. Nie dlatego, że świat się o tym dowie, tylko dlatego, że będziesz wiedzieć o tym ty sama. Jeśli chodzi o ubrania, to szanuję pomysł odseparowania sekcji: „Na działkę”, lub „Do sprzątania”. Ale w przypadku bielizny ta zasada nie działa. Nie namawiam, żebyś codziennie paradowała w koronkach (chociaż czemu nie, jeśli są wygodne), ale zawsze noś ładną i dobrze dopasowaną bieliznę. Nawet w chwilach zwątpienia, nawet wtedy, kiedy wszystko sprzysięga się przeciwko tobie – szczególnie wtedy. 

MIEJ COŚ EKSTRA

Coś takiego, co nie ma racjonalnego uzasadnienia. Jedną, pozornie zbyteczną rzecz, ale taką, która ci sprawia radość. To może być irracjonalnie droga torebka, na którą będziesz oszczędzać przez cały rok, sztuczne futro, suknia do ziemi. Wybierz tę rzecz sama, dla siebie, ze swoich marzeń, nikomu się nie tłumacz i nie miej wyrzutów sumienia. 

WYTRZYMAJ DO KOLEJNYCH WYPRZEDAŻ

Tylko nie ruszaj na nie zaraz po detoksie! Bo możesz popłynąć. Przez kolejny sezon kompletuj listę rzeczy, których potrzebujesz i rób zakupy dwa razy do roku, wyłącznie z nią. Ze sterty wyprzedażowych ubrań łatwiej będzie ci wyłuskać granatową marynarkę, której docelowo szukasz niż „cokolwiek” z obłędem w oku. Zaufaj mi, wiem, co mówię, ceny ciuchów i dodatków są sztucznie wyśrubowane. Sama niczego nie kupuję poza okresem wyprzedaży (no chyba, że mam nóż na gardle), bo serce mi pęka, kiedy mam świadomość, że przepłacam. 

Dobrego, świadomego Roku ! Justyna

Udostępnij: