W SPOKOJU PRZEKRACZA SIĘ BRAMY TEGO I TAMTEGO ŚWIATA

Przed nami nostalgiczny miesiąc. Świat traci swoje kolory i powoli układa się do snu. To nie przypadek, że początek listopada jest czasem pożegnań i wspomnień o ludziach, których znaliśmy, kochaliśmy… i wciąż kochamy.

Odejście wpisane jest w każdy życiorys. Nie da się tego uniknąć.

O czym więc można pisać w taki dzień? Może o tym jak podchodzimy do owego odchodzenia? Czym ono dla nas jest? Końcem? Początkiem? Przejściem w inną przestrzeń?

Moje osobiste przekonanie, o ile was ono interesuje, bo nie jestem w tej sprawie ekspertem, ( ale czy ktoś może nim być ? ) jest takie, że jesteśmy wiecznymi wędrowcami, przeżywamy swoje życia napotykając w nich kolejne szanse, okazje, doświadczenia i wyzwania. I chodzi o to byśmy w tej wędrówce pięknieli, mądrzeli, wysubtelniali swoje myśli i uczucia a przede wszystkim doświadczali Miłości. Mam na myśli tę szeroko pojętą Miłość, która objawia się kochaniem wszystkiego i wszędzie. Siebie, innych, zwierząt, roślin, planety i całego wszechświata. 

To nie jest utopia. Takiej Miłości można doświadczać a przynajmniej czuć jak wzrasta jak obejmuje coraz to większe obszary. 

Albert Einstein w liście do córki napisał … „ Kiedy przedstawiłem teorię względności, bardzo niewielu mnie zrozumiało, a to co teraz wyjawię, aby przekazać ludzkości, również spotka się w świecie z brakiem zrozumienia i uprzedzeniem.
Proszę cię, abyś strzegła tych listów tak długo jak to konieczne, przez lata, dekady, aż społeczeństwo będzie na tyle rozwinięte, aby przyjąć to co wyjaśniam poniżej.
Istnieje niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. Owa siła zawiera w sobie i wpływa na wszystkie inne, stoi ponad wszelkimi zjawiskami działającymi we wszechświecie i do tej pory nie została jeszcze przez nas rozpoznana.
Tą uniwersalną siłą jest MIŁOŚĆ (…)

Po tym jak ludzkość poniosła klęskę, chcąc wykorzystać i kontrolować inne siły wszechświata, co obróciło się przeciwko nam, konieczne jest, abyśmy karmili siebie innym rodzajem energii…
Jeśli chcemy, aby nasz gatunek przetrwał, jeśli mamy znaleźć sens w życiu, jeśli chcemy ocalić świat i każdą czującą istotę, która go zamieszkuje, miłość jest jedyną odpowiedzią.
Może nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby stworzyć bombę miłości, wystarczająco potężną, aby całkowicie zniszczyć nienawiść, egoizm i chciwość, które dewastują naszą planetę.
Jednak, każdy człowiek nosi w sobie mały, lecz potężny generator miłości, którego energia czeka na uwolnienie”.

Dwa tygodnie temu pożegnałam mojego kochanego Tatę. Dzięki Miłości nic się między nami mnie nie zmieniło. Nadal go kocham, tęsknię ale wiem, że istnieje, cieszę się, że mogłam z nim spędzić długie, dobre lata, jestem wdzięczna, że za to, że go miałam. Gdy byłam dzieckiem to on się mną troskliwie opiekował a, kiedy z upływem lat jego siła zamieniła się w kruchość to nasze role się zamieniły.  Bardzo lubiłam nasze wspólne wyprawy, nawet kiedy celem był szpital, konieczność wykonania badań, siedzenie w poczekalni. Zawsze był to czas na rozmowę. 

Portret mojego Taty stoi na kominku, obok pali się płomyk świecy. 

Tęsknię ale jestem spokojna bo wiem, że spotkamy się poza czasem i przestrzenią i na pewno w kolejnym i kolejnym życiu…

Pozdrawiam, Joanna Godecka

Udostępnij: