Prawdziwe pisanie…

nie jest łatwe. Czasem po prostu nie wiem, co napisać. To prawdziwa odpowiedź. A pytacie często, skąd czerpię pomysły na kolejne felietony. W końcu tekst co tydzień daje cztery materiały w  miesiącu. Cztery felietony, z których każdy powinien być inny, każdy powinien poruszyć Wasze emocje, wywołać refleksje… Każdy winien być przyczynkiem do wewnętrznego dialogu. Przynajmniej takie jest moje założenie.

     Czasem myślę długo. Kiedy temat mnie znajdzie (tak, to tematy znajdują mnie), zanim ułożę myśli w słowa, często długo z nim chodzę. Analizuję za i przeciw, obserwuję, sama ze sobą omawiam argumenty, dyskutuję, zgłębiam go. 

Lubię dzielić się z Wami swoimi przemyśleniami. Wiem, że czytacie moje słowa, że są dla Was powodem do rozmów, a co ważniejsze- do refleksji- dlatego czuję tak dużą odpowiedzialność. Mimo, że felieton jest formą subiektywną i czytając go z góry godzicie się na poznanie mojego punktu widzenia na wielu płaszczyznach. Dziękuję za to i bardzo doceniam, że chcąc go poznać poświęcacie swój –jakże cenny obecnie- czas. 

Często temat dogania mnie, gdy najmniej mi to pasuje i nie mam na niego czasu. Najczęściej podczas wykonywania domowych czynności, podczas wieczornej toalety… Idealnie, bo przecież łatwo spisać lub nagrać myśli będąc pod prysznicem! A jednak przychodzą wtedy i nie mam na to wpływu. Zauważyłam, że myśli kołaczą się w mojej głowie, by w konkretnym momencie zacząć się układać w całe zdania, które po prostu muszę zdążyć uwiecznić. Nie zawsze się udaje. 

Z żalem myślę o tych felietonach, które mogły być bardzo dobre, a które już nie powstaną, bo przegapiłam moment. Nie zdołałam uchwycić przelatujących przez głowę myśli, nie miałam warunków, aby je zapisać i po prostu uleciały. A są nie do odtworzenia. Muszę wierzyć, że kiedyś coś poruszy we mnie podobne struny i może wtedy coś z tamtych emocji wróci i ułoży się w podobny- bo na pewno nie taki sam- tekst.

      Prawdziwe pisanie to pisanie sercem. Prawdziwe pisanie to pisanie prawdy i wielka radość, gdy ją doceniacie.

Prawdziwe pisanie to też przyznanie się do tego, że czasem termin goni, a tematu nie ma. Bo dużo się działo w domu czy w pracy. Bo myślami byłam gdzie indziej. Tak też się zdarza. Mam jednak ogromne szczęście, że nawet w takich sytuacjach nauczyłam się już działać spokojem. Już nie panikuję jak kiedyś. Biorę wtedy głęboki oddech, zastanawiam co tak naprawdę chcę powiedzieć, siadam i pozwalam słowom  przeze mnie przechodzić. Zazwyczaj udaje mi się wyrazić to, co aktualnie czuję, co mnie porusza, co mnie zajmuje na tyle, by się tym z Wami podzielić. 

Dzisiejszy tekst jest z kategorii błahych. Nie jest odkrywczy. I nie musi być. 

Prawdziwe pisanie to też różnorodność. Czasem poruszam tematy ciężkiego kalibru, a czasem nieco lżejsze, bo taka jest natura ludzka.  Nie chcę się silić na każdorazowy poradnik co zrobić, jak sobie radzić… Czasem po prostu na uwagę zasługują tematy zwykłe, jak choćby ten- normalny, ludzki, prawdziwy.

     Prawdziwe pisanie to dla mnie też wielki przywilej.  Dziękuję za to, że doczytaliście do końca. Że jesteście ze mną na łamach Akademii cośroda.  

Piszę to, co czuję. Piszę, co myślę. Piszę, żebyście wiedzieli, że często nie jesteście ze swoimi myślami i odczuciami sami. To dobre uczucie, prawda?

Prawdziwe pisanie nie jest łatwe, ale gdyby było łatwe, nie byłoby prawdziwe.

Pięknego dnia 

Karolina

Udostępnij: