Odpowiedzialność – Katarzyna Perka

Jesteśmy odpowiedzialni. To nie jest komplement. To wyzwanie. Bo wymaga wyjścia poza swój konformizm i spojrzenia poza czubek swego nosa. Pytanie, jak zdamy egzamin z tej odpowiedzialności. Ocenę wystawi nam życie, za parę miesięcy.

Ponieważ słowo koronawirus padło w ciągu ostatnich kilku dni więcej razy niż jakikolwiek inny wyraz, nie użyję go więcej w tym felietonie. Wystarczy. Wiemy, że sprawa jest poważna. Początkowe doniesienia o tym, co piętnuje w ostatnich miesiącach świat, brzmiały jak przekoloryzowana opowieść z gatunku fantastyki, z naciskiem na nurt „horror”. Ale okazuje się, że to się dzieje naprawdę. I my jesteśmy mimowolnymi uczestnikami tego odcinka historii. 

Mam wrażenie, na podstawie kontaktów z rodziną mieszkającą w innych miastach Polski, że w mniejszych miejscowościach przez ostatnie dwa tygodnie mniej odczuwało się powagę sytuacji. W Warszawie było trochę inaczej. Liczne firmy, korporacje, dość wcześnie zlecały pracę zdalną swoim pracownikom. Słysząc to i nie mając opcji pracy z domu, zastawiał się człowiek, czy jest bezpieczny w porannych godzinach, w zatłoczonym wagonie metra, gdzie zachowanie odstępu jednego metra między współpasażerami jest niemożliwe. Jeśli w takich warunkach ktoś zakaszlał, część pasażerów wolała się przesiąść do innego wagonu. Ostatnie dni można już było przebierać w wolnych miejscach, bo metro świeciło pustkami, podobnie jak tramwaje i autobusy. Taki widok uświadamia, że sytuacja jest niecodzienna. Cienka granica między czuciem respektu wobec bieżących wydarzeń a paniką i histerią została przekroczona wiele razy. Nikt tego nie wie lepiej ode mnie. „Jestem kobietą pozytywną”. „Zachowam pogodę ducha”. „Nie można ulegać negatywizmowi”. Tyle teoria, a praktyka? Wiele wiadomości od znajomych, smsy od przyjaciół, rozmowy z rodziną – ogromna huśtawka. Raz czułam się postawiona do pionu, np. po rozsądnej rozmowie z mężem, innym razem w skrajnej panice, jak po odsłuchaniu krążącej po internecie wiadomości, nagranej przez płaczącą Polkę mieszkającą we Włoszech, która opowiada o tragicznych skutkach, jakie choroba tam wywołała. Widok pustych półek w sklepie nie poprawił mi nastroju.

A to wszystko powoduje ogromne napięcie. Ściska w dołku, wali serce, pojawia się ból głowy, problemy ze snem. Wielki stres. A stres osłabia odporność. Jesteśmy mniej chronieni. Opuszczamy gardę. To jak zaproszenie dla patogenu, który na nas poluje. I o ile nie mamy zbyt dużego wpływu na innych, to na siebie już tak. Możemy filtrować wiadomości, które do siebie dopuszczamy, modelować swoje myśli i wybierać aktywność, która będzie naszym sprzymierzeńcem. W moim przypadku będzie to dobra książka, relaksująca muzyka, komedie w tv i kabarety w necie. To pielęgnuje dobre samopoczucie i obniża poziom lęku. A tego nam wszystkim teraz potrzeba. Nawet jeśli nie obawiamy się o siebie samych, to myślimy z troską o naszych najbliższych, zarówno tych najmłodszych, jak i najstarszych. I właśnie z tej troski powinno wypływać nasze poczucie odpowiedzialności – w kontekście indywidualnym – ze siebie samego, a w skali makro – za całe społeczeństwo.

Tak, jesteśmy zaskoczeni sytuacją. Chyba nikt nie sądził, jeszcze parę tygodni temu, że szkoły i placówki opiekuńcze zostaną zamknięte. Że będziemy izolowani. Ale w aktualnej sytuacji ma to swoje wielkie uzasadnienie. Nie mam wątpliwości, że służy to dobrej sprawie. Tylko, że niektórym trudno zrozumieć dlaczego niewinne wyjście do przyjaciół jest w tej chwili zachowaniem niewłaściwym. Konieczne jest spojrzenie poza czubek swojego nosa. Specyfiką francy, z którą się mierzymy, jest wysoka zakażalność. Każdy z nas w ostatnim czasie miał kontakt z kilkunastoma, kilkudziesięcioma lub może kilkoma setkami lub nawet tysiącami innych ludzi. A każdy z nich miał styczność z ….. 

To fala. Delikatne dotknięcie tafli wody, wywołuje kręgi na ogromnej powierzchni jeziora. Jesteśmy ze sobą połączeni. Nitkami zależności, styczności, więzów, jesteśmy od siebie uzależnieni, czy nam się to podoba, czy nie. Korzystamy z tych samych sklepów, wind, klamek do klatki schodowej i przychodni. Dlatego odpowiedzialność za siebie nawzajem jest tak istotna. Prawdziwe wyzwanie.

Popularność w sieci zdobył hasztag #siedźwdomu. I dobrze. Motywujmy się wzajemnie. Zachęcajmy. Wspierajmy. To naprawdę pomaga. Razem łatwiej. 

Zachowujmy się odpowiedzialnie. W sensie fizycznym, chwilowo, izolujmy się od siebie. Ale emocjonalnie „trzymajmy się kupy” ?.

Dużo zdrówka, 

Kasia 

Udostępnij: