O niebieskich migdałach – Katarzyna Perka

Przez ostatnie pół roku miałam mnóstwo czasu, żeby odkryć zalety oddawania się marzeniom. Dopadła mnie niemoc wywołana buntem kręgosłupa i przez długi czas nie mogłam normalnie funkcjonować. Ucieczka w świat marzeń była formą terapii. Dziś, z okazji Dnia Marzyciela, pragnę się z Tobą podzielić kilkoma akapitami na temat tego, co wykreowane, wymyślone, jeszcze nierealne. Marzenie to zdolność do tworzenia w wyobraźni zdarzeń, obrazów, sytuacji, które (choć dopiero powstają) wyglądają dokładnie tak, jak tego pragniesz. Marząc stajesz się reżyserem, scenografem, kostiumologiem, często także aktorem w filmie, którego fabuła jest dokładnie taka, jaka – Twoim zdaniem – powinna. Masz wpływ na wszystko. Panujesz nad wszystkim. I jest Ci z tym dobrze, prawda? Marzenia są darami, które pielęgnowane, rozkwitają, a często – przy odpowiedniej determinacji autora – mogą się stać rzeczywistością. I takich właśnie marzeń Ci życzę. 

Pamiętam uczucie, które mnie dotknęło kiedy jedno z moich marzeń stało się rzeczywistością. Nic wielkiego. Żadne życiowe pragnienie. Raczej szukanie w pokonywanej codziennie trasie do pracy, jakiegoś zajęcia dla myśli. Było to parę lat temu. Każdego dnia, dwa razy dziennie – w drodze do i z pracy – mijałam pewien ekskluzywny hotel. Wszystkie znaki na ziemi i niebie bez ceregieli uświadamiały mi, że jest poza moim zasięgiem finansowym, z poza tym nie miałam potrzeby w nim gościć, bo przecież mieszkam niedaleko. On jednak niezrażony tymi argumentami nadal bezwstydnie przykuwał moją uwagę i onieśmielał swym wyglądem ilekroć przechodziłam obok (czyli każdego roboczego dnia – rano i po południu). „Nie dla psa kiełbasa” przeleciało czasem przez głowę, lecz mimo to marzyłam, że wchodzę do środka, podziwiam piękne wnętrza, czuję się swobodnie, zupełnie jak u siebie i jest mi z tym fantastycznie. Ot, takie pragnienie nie wiadomo skąd. Może z tęsknoty za odrobinką luksusu? Jak wielkie jest me zdziwienia, gdy pewnego dnia odbieram telefon od koleżanki, która dostała zaproszenia do renomowanego klubu fitness i chce bym jej towarzyszyła. Klub mieści się w „moim” hotelu! Niezwykle zderzenie myśli i zdarzeń. Pływając kilka dni później w hotelowym, eleganckim basenie, znajdującym się na wysokości kilkupiętrowego bloku, czułam, że dla takich chwil warto żyć – było cudownie. 

Ale chcę Cię też przestrzec – należy uważać o czym się marzy. Wszechświat, spełniając w swej łaskawości ludzkie marzenia, tworzy czasami zaskakujące sytuacje O tym, że myśli mają moc przekonała się również, choć mniej radośnie ode mnie, pewna pani, która marzyła o szczupłej sylwetce. Nie spodziewała się biedaczka jednak, że będzie to skutek obecności tasiemca. Przecież o towarzystwie tasiemca nie marzyła wcale! Dlatego myślę, że marzyć trzeba starannie, z dopieszczaniem szczegółów, doprecyzowaniem detali i nazwaniem oczekiwań końcowych. Wiem, wiem, nie dla wszystkich to jest takie proste. Nie każdy potrafi. Ale ponieważ trening czyni mistrzem, należy poćwiczyć. Na początek dziś wieczorem, tuż przed zaśnięciem, wyobraź sobie, że masz taką moc jak bohater bajki pt. „Zaczarowany ołówek” i sprawiasz, że wszystko co zostanie nakreślone w Twojej wyobraźni – staje się rzeczywistością. Puść wodze i fantazjuj na całego. Pytasz po co? Dla zdrowia psychicznego, dla oderwania się od rachunków, układania menu na cały tydzień, organizowania zajęć szkolnych, zawodowych, rodzinnych, dla odmóżdżenia. Weź bądź przez chwilę wróżką, która może polecieć dokąd chce lub małym robaczkiem, który nic nie musi – wszystko może. Poczuj lekkość i wtedy zapytaj siebie czego tak naprawdę pragniesz. Twoja odpowiedź jest celem. Twoim celem.  

A jak sprawić, aby niektóre z naszych marzeń stały się rzeczywistością? To nie jest łatwe. Gdyby tak było (marzenie, pyk, zrealizowane, następne proszę, marzenie, pyk, zrealizowane..) świat byłby pełen spełnionych ludzi. A przecież i ja i Ty wiemy, że tak nie jest. Co zrobić, żeby pomóc swoim marzeniom? Myślę, że można w ich kierunku dreptać. Krok za krokiem. Dzień za dniem. Trochę jak taran (nie mylić z tyranem) – nie zniechęcać się niepowodzeniami, nie poddawać się i wiedzieć dokąd się zmierza. Jest jedna zasada – trzeba pamiętać o tym, że małe zmiany tworzą wielkie zmiany. To nie jest moje odkrycie. Ale czuję, że to prawda. Pomagają to zrozumieć biografie szanowanych ludzi, życiorysy wizjonerów, filmy o sportowcach, którzy nie urodzili się sławni, ale sława przyszła do nich w efekcie ciężkiej pracy połączonej z talentem i niezłomnością. 

Na pożegnanie zadam Ci pytanie – co możesz zrobić takiego najprostszego, najmniejszego dziś, aby choć odrobinkę przybliżyć się do swoich marzeń?

Zastanawiając się nad tym – bujaj w niebieskich obłokach, a pewnie tuż obok ujrzysz mnie ?

Kasia

Udostępnij: