Wyobraź sobie, że coś, na czym Ci zależy dobiega końca. Nieprzyjemne uczucie, prawda? Nikt nie lubi niczego tracić. Zwłaszcza jeśli się tego zupełnie nie spodziewa. Nikt nie lubi, gdy kończy się związek, przyjaźń, dobre wino lub książka (Harry Potterze – niezmiennie od 6 lat tęsknię;) ). „Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie”- śpiewa Sidney Polak w piosence „otwieram wino”. Brzmi to może dla niektórych bardzo cynicznie. I może myślisz właśnie: „mój partner mnie nigdy w życiu mnie nie opuści. Przecież mi to ślubował/ obiecał”, „a właśnie, że trwa! Moja przyjaźń będzie trwać wiecznie, bo przecież o nią dbam. Znamy się już tyle lat!”. Też wiele razy byłam kogoś pewna. Wtedy dałabym sobie za te osoby rękę uciąć. I cytując klasyk: „to bym teraz nie miała ręki” 😉 Niektóre związki, przyjaźnie przetrwają próbę czasu, odległości. Przetrwają największy kryzys. A niektóre po prostu się kończą, umierają. I w czasach, gdy wszystko jest takie nietrwałe, a zwłaszcza związki, należy pamiętać, że cierpienie związane ze stratą drugiej połówki, często bywa efektem niespełnionych oczekiwań. A oczekiwać niby mamy prawo. Ale czy mamy prawo zakładać, że ktoś będzie trwał przy nas zawsze? Czy zatem warto jest być kogoś tak pewnym? Pozostawię to pytanie do dyskusji.
Ból po stracie dotyka równie mocno kobiety, jak i mężczyzn. Dotyka nawet tych najtwardszych – choć oni nie chcą tego pokazywać. Zakładają więc maski, jak w teatrze greckim, i pod nimi ukrywają łzy i rozpacz.
Niekiedy potrzebujemy bardzo dużo czasu, by przeboleć tę stratę. Potrzebujemy wielu wylanych łez, bezsennych nocy, wielu straconych lub dodatkowych kilogramów. Czasem też wszystkie siły kierujemy najpierw na szczegółowe analizowanie przyczyn i szukanie winnego – najczęściej w sobie, by później tracić energię na rozpaczliwe próby odzyskania tej osoby, udowodnienia, że zasługujemy na jej miłość, szacunek, uznanie. Czasem się to udaje, ale częściej jednak nie. Bo ile warte jest to, co ciągle musimy udowadniać? Miłość i przyjaźń, gdy trwa, gdy jest prawdziwa i czysta, nie potrzebuje dowodów. A jeśli potrzebuje, to nie jest warta wiele i ani miłością, ani przyjaźnią nie powinna się nazywać.
W swoim życiu straciłam naprawdę wiele. Wiele mnie to kosztowało, bo bardzo przywiązuję się do tego, co kocham, do tego, kogo kocham, choć nie do końca mam pewność czy kochać potrafię. Wiele razy walczyłam do upadłego, próbując udowodnić ile jestem warta, walczyłam, myśląc, że to jest właśnie sposób na moje szczęście. I dopiero po całym paśmie strat i cierpień, zrozumiałam, że moje szczęście zależy tylko ode mnie. Bo jeśli nasze szczęście uzależniamy od drugiej osoby, to czy możemy być naprawdę szczęśliwi? Szczęście to stan umysłu, nie posiadania.
Na dalekim wschodzie istnieje takie niepisane prawo, że jeśli coś się zakończyło, to trzeba temu pozwolić odejść. Bo widocznie właśnie tak miało być. Jeśli tracimy kogoś, kto nie chce być częścią naszego życia, to żadne czary nawet nie pomogą. A kurczowe trzymanie się myśli, że mogłam zrobić coś inaczej, że czegoś żałuję, przynosi więcej szkody niż pożytku i pogłębia w nas poczucie winy. Każda relacja czegoś nas uczy; o drugim człowieku i przede wszystkim o sobie. Każde cierpienie, niepowodzenie, strata, czyni nas bogatszym o doświadczenia, daje nam ogromną szansę na rozwój duchowy. I na poznanie prawdy o sobie. A dzięki temu daje szansę na NOWY POCZĄTEK. Jeśli więc ktoś zdecydował się Ciebie opuścić, to warto żywić przekonanie, że czeka na nas ktoś lepszy i co ważniejsze, że bez tej osoby możemy także być szczęśliwi. A dzięki niej dopiero jesteśmy w stanie to dostrzec, bo odkryliśmy, czego naprawdę w życiu pragniemy. I jeśli czytając ten tekst, jesteś jeszcze na etapie rozpaczy i beznadziei, to pamiętaj, że wedle zasady „nic nie trwa wiecznie” – cierpienie też nie będzie wiecznie trwać.
Aleksandra