„Dlaczego warto wybaczać”- Joanna Godecka

Do wybrania tego tematu zachęciło mnie to co w poniedziałek napisała AGA MAY. Było o przepraszaniu. A gdzie jest przepraszanie powinno być wybaczenie, o które nie jest łatwo gdy skala przewinienia jest z naszej perspektywy ogromna. 

Trudno jest przejść przez życie nie doświadczywszy nigdy żadnej krzywdy. Skala wydarzeń bywa bardzo różnorodna od drobnej niesprawiedliwości do bycia ofiarą manipulacji, kłamstwa, zdrady, przemocy… 

Pojawiają się więc ważne pytania: 

Czy wybaczanie jest słabością czy dowodem siły? 

Czy lepiej jest wybaczyć i iść spokojnie dalej? 

Czy wręcz przeciwnie lepiej nie zapominać o nauczce? 

Czym jest prawdziwe wybaczenie – zrozumieniem, zapomnieniem, drugą szansą? 

Z jednej strony rozumiem osoby, których stanowisko jest zdecydowane: „Straciłam/straciłem zaufanie, to koniec historii bo nie chcę już dawać szansy komuś, kto mnie zranił”. 

Kwestia wybaczenia pozostaje jednak otwarta. To, że wybaczamy nie jest bowiem jednoznaczne z  utrzymywaniem status quo.

Mogę komuś wybaczyć ( naprawdę szczerze! ) jednocześnie decydując, że nie chcę pozostawać z daną osobą w relacji osobistej ani towarzyskiej.

Czym jest prawdziwe wybaczenie?

Jeśli masz zamiar naprawdę głęboko wybaczyć powinnaś spojrzeć na życie pod nieco innym kontem. Musisz wyjść poza perspektywę swojego „tu i teraz” czyli tego czego pragniesz, czego nie chcesz i co uważasz za dobre lub złe.  

Wybaczenie nie jest bowiem wyłącznie aktem wspaniałomyślnego darowania win. Jest czymś więcej – uznaniem, że nie ma winy, ponieważ każde wydarzenie, jakkolwiek jest ono dramatyczne, jest elementem Twojego Losu. On zaś przebiega według planu, którego celem jest Twój rozwój duchowy. Na drodze do oświecenia spotykasz różne sytuacje. I są one szkołą życia, więc doznanie krzywdy też ma swój sens i cel. Dlatego sprawca twoich nieszczęść wykonuje swoistą misję. Jeśli jesteś w stanie przyjąć takie założenie, jesteś także zdolna spojrzeć na tę osobę nieco inaczej.

Czy warto wybaczać?  

Jak długo wartościujesz wydarzenia w swoim życiu, dzieląc je na dobre i złe, tak długo doświadczasz sprzecznych uczuć. Raz jesteś zwycięzcą raz przegranym a owe zwycięstwa i klęski nieustannie się przeplatają. Za każdym razem gdy przegrywasz, stajesz się ofiarą. Ten stan generuje poczucie krzywdy. 

Jeśli z kolei uznasz, że wszystko co Ci się przydarza jest kształcące i wybaczasz tym, którzy sprowokowali Cię do rozwoju, nadeptując Ci na odcisk  – rozumiesz, że zawsze najważniejsze jest to co przed Tobą.  Największe znaczenie ma to co zrozumiesz, czego się nauczysz i co zrobisz ze swoim życiem. Wtedy nie jesteś ofiarą. Jesteś aktywnym uczestnikiem procesu przemian – wiecznie w drodze do celu, którym jest bycie najdoskonalszą wersją samej siebie. 

Jeśli zdecydujesz, że wolisz na zawsze zapamiętać doświadczenia związane z doznaną krzywdą i nie chcesz wybaczyć temu, kto Cię zranił, masz do tego pełne prawo. Tyle, że poczucie niesprawiedliwości, jaka Cię spotkała stanie się w Twoim życiu ciężkim bagażem. Będziesz go dźwigać dopóki nie zdecydujesz się pozostawić przeszłości za sobą.  Uczucie lekkości przyjdzie do Ciebie dopiero wtedy gdy pomyślisz o tym co było bez smutku i bez złości.

Czy wybaczenie jest dowodem słabości czy siły?

Według mnie wybaczenie zawsze jest dowodem siły. A jeśli sprawia, że czujesz się słaba, najpewniej to co robisz nie ma z nim nic wspólnego. Jeśli bowiem „wybaczasz” komuś z lęku przed rozstaniem, przed odrzuceniem, uczuciem zagubienia, to jedynie oszukujesz siebie. 

Wybaczenie, o którym mowa to odwaga zaakceptowania życia takim jakim ono jest i tego co przynosi.

Jak wspomniałam, Twoja postawa nie oznacza zgody na coś czego nie akceptujesz. Masz prawo wybaczyć i… zaprzestać kontaktów z osobą, która straciła Twoje zaufanie. Robisz to jednak z lżejszym sercem. Bagaż żalu i złości nie jest Ci potrzebny. 

Pozdrawiam. Joanna Godecka

Udostępnij: