Kawiarniana miłość – Barbara Grzymkowska Blok

Otwarte galerie i zamknięte kawiarnie. Od lat uwielbiam ten moment, w którym siadam przy stoliku i mogę zamówić swoją ulubioną kawę. Jakże brakuje mi gwaru i szumu tych miejsc, pokrytych zapachem kawy, dopieszczonych różnymi emocjami. Nie umiem jednak w nich pracować. Nie umiem się skupić. Przychodzi tam tyle cudownych osób. Spoglądam na ich twarze, rozpoznaje wrażliwość. Wyostrzam wzrok na sukces, ułożenie dłoni, kręcenie loka na palcu. Obracanie dłońmi filiżanki. Głębokie i kokieteryjne spojrzenia. Uwielbiam mężczyzn i kobiety z kalendarzami na stoliku, dzięki temu wiem co jest na rynku. Planowanie, odhaczanie, podkreślanie. Wizyty u dentysty, dodatkowe lekcje, pasja. Rzucone torby z odzieżą na zajęcia fitness. Taka moja mała „obecność” wśród ludzi i z ludźmi. Taka pasja – obserwacja. Szum młynka do kawy, odgłos spieniacza do mleka i stukanie o blat wkładu do ekspresu… Espresso! Latte, cappuccino! Kawałek sernika! Za ten kawałek oddam życie. Babeczka z owocami…

W czerwonym uszaku, który stoi w mojej ulubionej kawiarni, przeprowadziłam swoją pierwszą rozmowę wydawniczą. Pomysł na książkę, której nigdy nie napisałam. Zachęta. Rady, ale tylko takie, które wyczytam w mediach branżowych. Lekkie rozczarowanie i obraz pani po drugiej stronie telefonu. Założyłam jej okulary i dopięłam jasne loki. Kiwałam nogą i bujałam na boki. Co gdybym zrobiła to sama? Ach to było lata temu! 

Tuż obok przysiadły się studentki, roześmiane i szczęśliwe. Piękne. Pamiętam siebie z czasów studiów, o matko to wieki temu! Byłam wtedy absolutnie „tu i teraz”! Celebrowałam wdzięczność na każdym kroku – przyjaciółki, bez nich nie byłoby tak pięknie, imprezy do białego rana, wejściówki do teatru, za grosze, bo studentka polonistyki… Kinowe premiery! Chwile bez nadęcia i przejęcia! Jakoś to będzie! Zero czarnych scenariuszy. Po prostu Hegge. 

Dziś stałam się specjalistką od kawy na wynos. Mam cały arsenał kubków i termosów. Aparat pełen zdjęć filiżanek i chwil zatrzymania. Kupuję ciasteczkową pasję na wagę i szukam miejsc pełnych „tu i teraz”. Nadal obserwuję ludzi i tworzę ich opisy w kajecie. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się cały magazyn postaci. Kupuję krem pod oczy i dodaję, że jestem już „stara”, więc muszę. Pani na mnie spogląda i kiwa palcem. „Niech pani nigdy o sobie tak nie mówi!”. Siadam na ławce z przyjaciółką i odnajduję nas w ujęciu „ale studentki”. Roześmiane i szczęśliwe z chwili dla siebie, z wyrwania od codziennych obowiązków. Totalne zrozumienie i wsparcie. Nie potrzeba nam stolika, mamy kawę w wielkich kubasach i ogromne nadzieje. 

Za Walentynki! Podnosimy toast i ładujemy baterie. Nigdy za stare na miłość…

Barbara Grzymkowska-Blok Szalona, wesoła i energiczna mama czwórki. Z wykształcenia polonistka, która Świat ubiera w słowa, a z zawodu florystka, która upiększa każdą życiową przestrzeń. Po wielu zawirowaniach życiowych postanowiła wspierać Kobiety mentalnie w ich drodze do Pięknego życia – pomaga im rozkwitać po kryzysie, prowadząc warsztaty dla kobiet. Autorka książki powieści „Osobista wojna” oraz „Malowane Życie”, książek o kobietach i dla kobiet. Jest pasjonatką Pięknego Życia, z którego zrobiła własną filozofię. Mieszka we Wrocławiu, cudownym mieście spotkań, ale uwielbia podróże małe i duże.  

fb: https://www.facebook.com/Florysztuka a jej książkę możesz zakupić tutaj, wskakuj do sklepu, bo warto!  https://www.barbaragrzymkowska-blok.pl/ksiazka-malowane-zycie/

foto takiemomenty.pl

Udostępnij: