„ Pokaż mi na co wydajesz pieniądze, a sam odgadnę Twoje priorytety”.
-James W. Frick-
Czy wiecie, że 14% naszych miesięcznych dochodów wydajemy niepotrzebnie? A tylko 1/3 Polaków ma pod kontrolą swój budżet domowy? Tak, tak…dlatego warto do czasu do czasu wziąć pod lupę nasze domowe finanse i zapanować nad „domowymi kieszonkowcami”.
Uwierzcie mi, da się. Nie trzeba być ekspertem finansowym, żeby dobrze zarządzać swoimi pieniędzmi. Nie chodzi również o 5 czy 10 sposobów na perfekcyjne porządki w naszych portfelach. Nikt nie będzie robił nam testu białej rękawiczki. Ale o to, aby choć na chwilę odłożyć „ciekawsze” zajęcia i wcielić się w rolę domowego audytora lub jak kto woli ANIOŁA domowego BIZNESU. Poświęcenie kilku godzin miesięcznie na porządkowanie istotnych dla nas rzeczy jest jak najbardziej osiągane przez każdego z nas. Co więcej, nawet najbardziej dokładnie prowadzone domowe finanse czasami trzeba odkurzyć. Dzięki czemu uda nam się choć w części zapobiec sytuacją kryzysowym. A także wygospodarować więcej pieniędzy na drobne przyjemności czy oszczędności.
Dlaczego zatem tak niewielu z nas dba o własną forsę? W dużej mierze związane jest to z samym określeniem „budżet domowy”. Nazwa ta, to dość niefortunne określenie na nasze pieniądze. Kojarzy nam się z przysłowiowym „zaciskaniem pasa”. Dlatego też sami podświadomie sabotujemy chęć podjęcia działań nad zapanowaniem nad tą częścią naszego życia. Bo któżby w XXI wieku chciałby żyć skromie mając na wyciągnięcie ręki wszystko o czym nie zdąży jeszcze pomyśleć?
Jako audytor swoich finansów w pierwszej kolejności powinieneś przyjrzeć się swojemu portfelowi i ustalić jaką kwotą co miesiąc dysponujesz oraz ile wydajesz.
Zapytasz: po co ta buchalteria? Przecież wiemy ile zarabiamy! ZA MAŁO! Czego potwierdzeniem jest restrykcyjna dieta na koniec miesiąca J I tu was mam! Jeżeli prześledzicie krok po kroku wszystkie rachunki – nawet pobieżnie – to zobaczycie co naprawdę dzieje się z waszymi pieniędzmi. I może się okazać, jak dużo ich tracicie na atrybuty „sukcesu i szczęścia” i podejście „stać mnie, to kupuje”. To największe darmozjady waszych pieniędzy. Ale zanim pozbawimy się wszelkich przyjemności tego świata, zajmijmy się analizą tych wydatków, z którymi będzie się nam najprościej uporać bez stresu.
W pierwszej kolejności proponuje banki i ich wpływ na kondycje naszego portfela. Tak jak centra handlowe kuszą nas przeróżnymi produktami, promocjami a nawet wyprzedażami. Przyjemnie drażniąc naszą próżność. W konsekwencji mamy po kilka (niepotrzebnych) kont (bo rozdawali walizki), kart kredytowych (bo taka elegancka i tak pięknie wygląda w nowym portfelu od znanego projektanta, kupionego oczywiście dzięki niej) czy kilkanaście drobnych kredytów (bo było taniej a nam w tym momencie niezbędny był najnowszy model telefonu).
Brzmi znajomo, prawda?
Drogie Lejdis, w przeciwieństwie do ilości par szpilek, w zupełności wystarczy nam jedno konto, na które wpływa nam wynagrodzenie bez karty płatniczej i ewentualnie konto oszczędnościowe. Dzięki temu będzie nam łatwiej kontrolować wydatki, a tym samym utrzymywać porządek w portfelu. A płacąc za zakupy czy wypłacając gotówkę możemy użyć np. telefonu. Posiadanie większej ilości kont może nas kosztować więcej, gdyż istnieje szansa, że przegapiłyśmy moment zakończenia promocji lub nie doczytałyśmy warunków, zachwycone „darmowym” gadżetem otrzymanym za zakup. Banki mogą naliczać opłaty za nieużywanie karty do konta, przelewy czy wypłacanie gotówki z bankomatu. Warto również pamiętać o długach. Zebranie ich w jeden kredyt może okazać się o wiele tańsze. Ale to temat na inny post 😉
Jak już uporałyśmy się z bankami, zróbmy kolejny krok i dokonajmy remanentu w ubezpieczeniach i usługach abonamentowych. Tak jak otaczający nas świat, tak i oferty ulegają zmianą. Warto zatem przyjrzeć się ubezpieczeniom mieszkania, auta czy umową za TV, internet, telefon, prąd, gaz czy zajęcie dodatkowe nasze i naszych dzieci. Dla każdej z tych umów w pewnym czasie następuje czas wygaśnięcia. Dlatego warto się przyjrzeć innym ofertą, które mogą być korzystniejsze i stać się dla nas szansą na redukcję kosztów.
A Ty jakie porządki robisz w swoim portfelu? Bierzesz tylko pod uwagę wydatki obowiązkowe czy również te które dają Ci największą przyjemność?
Podziel się swoją praktyką w komentarzu J
dr Iza Gontarek