To tylko takie żarty są!

Rodzic – niech panie tak nie dramatyzują, to tylko żarty, niech uczą się dystansu do siebie!

Nauczyciel – o takich sytuacjach należy powiadamiać szkołę!

Obgadywanie, szantażowanie, złośliwe opinie, manipulowanie relacjami, wysyłanie obraźliwych wiadomości czy wykluczenie to rzeczywistość szkolna naszych dzieci. Dopóki bullying nie dotknął bliskiego mi otoczenia, nie zdawałam sobie sprawy z jego siły. 
Bullyerami okazały się dziewczynki z „dobrych domów”, przykładne uczennice, uwielbiane przez nauczycieli i otoczenie. Na swoje ofiary wybrały koleżanki nie chcące dostosować się do ich oczekiwań. Dręczyły po cichu, tak aby nikt nie widział i nie słyszał, wywołując strach przekładający się brak kontaktów z rówieśnikami, gorsze wyniki w nauce czy „gubienie” pieniędzy, aż w końcu problemy zdrowotne. 
A to wszystko w świecie szóstoklasisty.

Z przeprowadzonych badań przez IBE wynika, że co dziesiąty polski uczeń jest dręczony przez kolegów, a tylko 17% uczniów reaguje, kiedy jest świadkiem przemocy. Dzieci doświadczające przemocy ze strony rówieśników często nie mówią wprost o swoim problemie. Skutki prześladowania (żartów) odciskają trwałe piętno na ich niedojrzałej psychice powodując strach, samotność, usuwanie się z życia społecznego, choroby fizyczne i niskie poczucie wartości. Co ma ogromne przełożenie na stan zdrowia psychicznego w ich dorosłym życiu. 
Pomimo, że od 2013 roku problematyka bullyingu jest objęta nadzorem pedagogicznym, podejmowane działania są tylko pozorne. 
Jednej strony, nauczyciele nie radzący sobie z trudnościami. Obowiązujące prawo w nadmierny sposób ogranicza szkole kontrolę nad uczniem. Nauczycielom nie wolno sprawdzić zawartości plecka bądź szafki szkolnej bez zgody rodzica, gdyż przechowywane w nich rzeczy są naszą własnością a nie naszych dzieci. Monitoring szkolny nie gwarantują bezpieczeństwa, tragedie rozgrywają się w miejscach gdzie kamery i dyżurujący nauczyciele nie docierają. Większość nauczycieli nie posiada odpowiedniego przygotowania psychologicznego, nie potrafią zbudować relacji z dziećmi. Wdrażane rozwiązania profilaktyczno-edukacyjne traktowane są jako przykry obowiązek. W większości przypadków nadal dzieci są wysyłane do psychologa szkolnego za karę. Na dzieci ciche, nie sprawiające nauczycielowi kłopotów, nie zwraca się uwagi. A rodziców postrzega się jako osoby roszczeniowe.
Druga strona, my rodzice. Pokolenie X, dążące do ideału na każdym polu. Często niechętnie współpracujemy nie chcąc burzyć precyzyjnie zaprojektowanego świata ukierunkowanego na sukces dziecka. Łatwiej nam jest znaleźć kozła ofiarnego niż przyznać się przed samym sobą, że coś poszło nie tak. Brak reakcji z naszej strony, a wręcz pielęgnowanie postawy „to nie moje dziecko”, wśród bully wzmacnia poczucie bezkarności, a nawet może doprowadzić do eskalacji negatywnych zachowań.

Drodzy rodzice 
Szkoła ani żadna inna instytucja nie wychowa za nas naszych dzieci. Guz na głowie czy siniak na nodze jest mniej groźny niż regularne dręczenie przez rówieśników. Nasze zainteresowanie życiem dziecka nie powinno się ograniczać tylko do tego „co tam w szkole?” czy „weź się w garść, bo twoje problemy to nie problemy”. Zamiast kupić kolejną materialną rzecz, przytulmy nasze dziecko i zapytajmy czy jest szczęśliwe, co jest jego pasją, z kim się przyjaźni, jak radzi sobie w szkole. Nauczmy własne dzieci asertywności, pewności siebie, umiejętności przeciwstawiania się i niegodzenia na akty przemocy. 
Sytuacja w klasie moje córki idealnie pokazuje w jakich uwarunkowaniach społecznych dorastają nasze dzieci i jakie doświadczenia zabierają ze sobą w dorosłe życie. Nic dziwnego, że otrzymując takie wzorce, przemoc staje się dla nich formą kontroli nad otaczającym ich światem. Wchodzą w dorosłe życie z przekonaniem, że jedyną słuszną drogą do osiągnięcia sukcesu zawodowego i pozycji społecznej to mobbing.

Każdy z nas, niezależnie od płci i wieku może stać się ofiarą agresywnego zachowania innej osoby lub grupy osób. Od bullyingu do mobbingu odległość jest bardzo krótka.

Zatem zadbajmy o to abyśmy sami nie doświadczyli sutków samospełniającej się przepowiedni.

Dobrego czwartku?

Iza Gontarek

Udostępnij: