„Przytulone serce”

Ależ ja lubię obserwować ludzi.  Czasem robię to celowo, a czasem przez przypadek. Choć wyznaję zasadę, że przypadki nie istnieją, zatem jestem przekonana, że wszystko przydarza mi się w jakimś celu. Tak było i tym razem, bo obrazek, który miałam przyjemność ostatnio zobaczyć skłonił mnie do głębokiej refleksji i był zalążkiem tego felietonu.

   Był piękny letni dzień….Zaczyna się trochę jak bajka?  Możliwe, ale moje emocje też były bajkowe, więc pasuje?

Długo czekałam na urlop. Po ostatnich trudnych i bardzo nerwowych miesiącach pobyt nad morzem to dla mnie najlepsze ukojenie. Jest takie miejsce w Jastrzębiej Górze, w którym zawsze dobrze odpoczywam. To hotel Szafir. Jego właścicielką jest  Anną Pestilenz, cudowna Kobieta, niezwykle pozytywna! Pełni szczęścia dopełniała pogoda, która pozwoliła nawet mnie skorzystać z morskich kąpieli (kto mnie zna ten wie, że do zimnego morza nie wchodzę). Plażowanie pełną gębą. Babki z piasku, leżak, obowiązkowy parawan i dmuchane koło. Było wszystko.  A nawet więcej, bo i mnóstwo głośnych wczasowiczów raczących się trunkami procentowymi na plaży, dużo polskiej skocznej muzyki…Wiele pozytywów, ale i rzeczy uprzykrzających pobyt.

Aż tu nagle moim oczom ukazał się piękny widok. Para – małżeństwo, na moje oko po pięćdziesiątce, przytuliło się do siebie. Obserwowałam ich już wcześniej, bo w niewielkiej odległości od nas grali z synami w siatkówkę. Jeden był zdecydowanie dorosły, drugi nastoletni. Przyjemnie się patrzyło na tę grę, bo dużo było przy tym śmiechu i wzajemnej życzliwości.

Widząc ich uśmiechnęłam się, bo zawsze porusza mnie widok miłości. Sama jestem osobą wrażliwą i też mam dużą potrzebę bliskości z ukochanymi. Ale w zasadzie nie było w tym nic nadzwyczajnego, prawda? Można im pogratulować takiej czułości mimo (domniemanego) stażu związku. Ten widok był po prostu miły dla oka.  Ciekawe nadeszło za chwilę, kiedy to młodszy syn podszedł do taty i bardzo mocno się w niego wtulił. Ojciec objął go czule ramionami. Stali tak około czterech minut. Podobnie jak wcześniej z żoną. Urzekło mnie to, że nastolatek publicznie okazywał tak pięknie uczucia do Ojca i widać było, że sprawia mu to ogromną radość. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Rzadko widuje się takie szczere obrazki. Kilka chwil później młodszy brat przytulił się do starszego, by tern po kilku wspomnianych minutach ucałował go czule w głowę, jak małe dziecko. Uśmiechali się do siebie, a ja patrzyłam jak zahipnotyzowana.  W międzyczasie wszyscy wesoło rozmawiali dając wrażenie, że te sytuacje są u nich normą.  Po jakimś czasie wsiedli na zaparkowane przy wydmach rowery i uśmiechnięci odjechali.

Patrzyłam na nich dość długo i napawałam się bijącą od nich czułością i życzliwością. Nawet jak już odeszli, we mnie pozostało uczucie radości i nadziei. Naprawdę poczułam szczęście, ze tacy ludzie jeszcze istnieją. Że więzi mogą być tak silne, a ludzie w tych social mediowych czasach nadal mogą mieć potrzebę bliskości z drugim człowiekiem. I nikt z nich nie robił sobie zdjęć. Czuć tam było prawdę. Prawdę, życzliwość i miłość.

    To doświadczenie poruszyło mnie na długo. Myślę o tym w zasadzie do dziś i nie wiem, czy to dobrze czy źle…Czy to znaczy, że publiczne okazywanie sobie czułości w rodzinie jest już tak rzadkie, że aż tak na mnie wpłynęło? Że zobaczyłam w nich nadzieję i bardzo mnie to podbudowało? Widocznie tak…  Myślałam o tym jak musi wyglądać ich codzienność. O ile łatwiej muszą się porozumiewać i przechodzić trudne momenty, które przecież zdarzają się w każdej rodzinie.

Amerykańska psychoterapeutka Virginia Satir uważała, że „by przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu. By się rozwijać – dwunastu”. Wiedziałyście o tym? Może rodzina z mojej opowieści zna te badania? A może po prostu nie zastanawiają się nad tym, co myślą o nich inni, tylko robią to, co podpowiada im serce?

Moje było bardzo uradowane i mocno przytulone po tym doświadczeniu. Mam mnóstwo wniosków i czuję ogromną wdzięczność za to doświadczenie.

31 stycznia to Międzynarodowy Dzień  Przytulania. A gdyby tak sprawić, by był każdego dnia…?

Czułego dnia moje Kochane!

Karolina Nowakowska

Udostępnij: