Po co chodzimy do pracy – Katarzyna Perka

Nika siedzi z kubkiem kawy w ręku. Wygodna bluza i miękkie leginsy milutko ją opatulają i potęgują przyjemność płynącą z trwającej chwili relaksu. Choć naukowo nie jest to udowodnione, to Nika ma wrażenie, iż sporo kobiet potwierdzi jej teorię, że łatwiej odpoczywają w domu ubrane w wygodny, sportowy strój niż, gdy mają na sobie sukienkę czy elegancką bluzkę. Podobno niejeden mężczyzna cierpi z tego powodu. Nika również słyszała już od swojego ukochanego, że mogłaby w domu częściej zakładać spódnicę, ale sęk w tym, że najwygodniej jest jej w leginsach i bluzie. Owszem, raz na jakiś czas lubi swego mężczyznę zaskoczyć i zakłada w domu mini, a jego zadowolona wtedy mina sprawia, że oboje mają małe święto. Posyłają sobie nad dziecięcą czupryną powłóczyste spojrzenia, porozumiewawcze uśmiechy i to jest fajne. Ale przecież gdyby ubierała się tak codziennie, cały urok sytuacji znikłby jak bańka mydlana. Przyjemności są przyjemnościami, gdy są dawkowane. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i zaczyna traktować „owe dobro” roszczeniowo, dlatego Nika woli stosować w swoim życiu dozownik. Dziś postawiła na wygodę i teraz zadowolona mości się w ulubionym fotelu (jeszcze chwila i zacznie mruczeć jak Filemon na zapiecku). To jej kwadrans dla siebie. Od niedawna przyzwyczaiła domowników i siebie, że ona – Nika – ma taką potrzebę, żeby sobie „w spokoju świętym” posiedzieć i pomyśleć o niebieskich migdałach – jak się kiedyś mówiło. Nazwała tą czynność „autorską medytacją”, a rodzinka mówi, że „Nika znika w świątyni dumania”. Prawda jest taka, że odkąd odkryła jak dużo jej daje te kilkanaście minut w fotelu z kawą, dba o to, by je dla siebie wygospodarować. Na co dzień wszystko jest takie zabiegane, zapędzone, wydarzenia galopują w zastraszającym tempie, dlatego nie ma wyrzutów sumienia, że choć na chwilę próbuje się zatrzymać. To jest jej interpretacja rzeczywistości i już. „To bardzo ważne jak postrzegamy świat i tłumaczymy sobie różne rzeczy” – Nika wraca myślami do wysłuchanego ostatnio ciekawego wykładu. Był w nim przywołany przykład dwóch osób, które utknęły w ulicznym korku. Jedna z nich myśli o tym, jaka jest wkurzona, przytłoczona, nie może jechać do przodu, nie może jechać w tył, ma wrażenie, że jest zakleszczona, uwięziona, a ta myśl sprawia, że robi jej się duszno, pojawia się panika. W tym samym czasie w samochodzie obok, drugi kierowca, myśli o tym, jak po całodniowej bieganinie ma teraz chwilę, żeby zebrać myśli, zwraca uwagę, że w radio leci fajna muzyka, spokojnie oddycha i odczuwa relaks. Pod ręką ma audiobook, który może sobie zaraz włączy. Ta sama sytuacja i dwie totalnie różne interpretacje. A przecież od tego jak interpretujemy otaczający nas świat, zależy też to jak się czujemy i jak żyjemy. Odkąd Nika usłyszała ten przykład stara się zwracać uwagę na to co i jak sobie tłumaczy. Bo wie, że jej rzeczywistość, zależy w dużym stopniu od jej myśli. Myśli, którym Nika teraz pozwala płynąć do marzeń o urlopie. To już niedługo – parę dni w górach, ale góry potrafią dać wiele nawet przez kilka dni. A ona bardzo tego potrzebuje. Praca daje się jej ostatnio we znaki. Jak mantrę powtarza sobie, że powinna być wdzięczna za to, że ją ma, ale dziecięca część duszy stroi fochy i woła: „po co ja tam chodzę?”. Nika prowadzi więc monolog z tym swoim wewnętrznym dzieckiem (dziś lekko marudnym) i szuka w myślach odpowiedzi na zadane pytanie.  Po co chodzi się do pracy? Pierwsza nasuwająca się odpowiedź? Do pracy chodzi się po to, by otrzymać za nią wynagrodzenie. Kochane pieniążki. Każdy ich potrzebuje bo są rachunki, kredyty, opłaty i spłaty, jedzenie, ubrania i różne przyjemności. Za wszystko się płaci. Inny powód dla którego chodzi się do pracy to satysfakcja.  Niektórzy idą do niej dla przyjemności – lubią to, że trzeba się stosownie ubrać, wyszykować (dla samej siebie nie zawsze się chce, o czym Nika przekonała się w okresie pracy online z domu), a także to, że można tam się spotkać się z innymi ludźmi, porozmawiać, wymienić poglądy, uśmiechnąć, dowiedzieć czegoś nowego. Może jeszcze dla satysfakcji – kiedy się swoją pracę lubi – wykonanie zadań sprawia wtedy radość i człowiek aż promienieje nią na zewnątrz. Samorozwój, pokonywanie wyzwań i trudności, pozwalają się realizować. Jak to pięknie brzmi – pomyślała Nika – ale każdy kij ma dwa końce – owszem, są: przyjemność, satysfakcja i wynagrodzenie, ale są też codzienne budziki, dni bez motywacji, z gorszym samopoczuciem lub wręcz totalną niechęcią, żeby do pracy iść. Są potrzeby, których nie można zaspokoić – mimo zarobków – bo wynagrodzenie jest niższe niż ich cena. „Tak chyba rodzą się marzenia” – pomyślała i przełknęła ostatni łyk kawy. A wstając z fotela przestała myśleć o niebieskich migdałach i wróciła na ziemię. W tej samej chwili zadzwoniła jej komórka. Ale ktoś ma wyczucie – dwie minuty temu by nie odebrała – bo gdy Nika z kawą znika telefony i inne sprawy muszą poczekać.

Kasia Perka „Pamiętniki z życia Niki”

O autorce

Katarzyna Perka – właścicielka lekkiego pióra, pogodnego spojrzenia na życie, zafascynowana pozytywnym myśleniem i tym, co piękne w drugim człowieku. Uśmiechnięta i optymistycznie nastawiona do „tu i teraz”.

Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Warszawskim, rozpoczęła pracę zawodową, która sprawia, iż od ponad 18 lat jest blisko ludzkich spraw, otaczając opieką socjalną pracowników firmy i ich rodziny. Prywatnie lubi spędzać weekendy nad Narwią, gdzie natura jest łaskawa a ludzie pełni serca. 

Chce żyć z pasją i wierzy, że to możliwe. Pragnie swoją pozytywną energią dzielić się z innymi.

Po pierwszym spotkaniu Akademii Pozytywnych Kobiet poczuła, że przypadki nie istnieją, a Stowarzyszenie to wymarzone miejsce dla Kobiet, które chcą dawać i otrzymywać, nie tracąc. Stąd powstało pragnienie, aby uczestniczyć w tym procesie – tak rozpoczął się cykl jej lekkich i życiowych felietonów publikowanych od ponad dwóch lat na stronie Akademii.

Mocne strony Kasi – otwartość i akceptacja drugiego człowieka – stały się początkiem wielu niezwykłych rozmów, które jak się okazało są bardzo potrzebne w zabieganym świecie i mogą mieć wręcz terapeutyczną moc. Kiedy usłyszała o Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR) i jej założeniach, poczuła niezwykły potencjał tego nurtu. Dziś jest już po ukończonym pierwszym i drugim stopniu TSR, a także po warsztatach z metody Kids Skills. Dzięki połączeniu zdobytych umiejętności z wrodzoną empatią i pasją może pomagać dziś dorosłym i dzieciom w szukaniu rozwiązań oraz realizacji ich życiowych celów.  

Chce być osobą, która nawet w pochmurne dni wypatruje słońca i wie, że to co trudne nie może trwać bez końca. Pragnie ufać, że prowadzi ją opiekuńcza Siła, która chce by wsparciem dla innych była.

Udostępnij: