Mężczyzna – Katarzyna Perka

Określenie „mężczyzna” stało się dla mnie terminem szczególnym, kiedy będąc uczennicą pierwszych klas szkoły podstawowej, dostałam obniżoną ocenę z dyktanda, za niewłaściwe napisanie tego właśnie słowa. A przecież napisałam je tak, jak słyszałam: „męszczyzna”. Moje zaskoczenie obecnością „ż”, zamiast słyszalnego „sz”, było wielkie. Od tamtego dnia wiem, że sprawa z mężczyznami oczywista nie jest i że te istoty, zarówno w obsłudze pisemnej, a potem zorientowałam się, że także – w życiowej, wymagają czujności większej, niż mogłoby się wydawać.

Święto przypadające w dniu 10 marca, czyli Dzień Mężczyzny, to dobra okazja, żeby uświadomić sobie, jakie skutki wywołuje obecność tego gatunku w naszym świecie. 

A skutków jest cała gama. Wiele negatywnych, mnóstwo pozytywnych. 

Do negatywnych, generalizując, zaliczę: marudzenie na zakupach, wkurzanie pań brakiem zrozumienia kobiecej natury, trzaskanie drzwiami duszy, kiedy są trudne chwile, niewycieranie okruszków z kuchennego blatu, totalny życiowy pragmatyzm i zapominanie o rocznicach.

Pozytywne aspekty obecności facetów na świecie też się znajdą, ale na początek wykażmy się empatią i przyznajmy, iż współczesny mężczyzna nie ma łatwego życia. Jako malutki chłopczyk, wychowywany często przez mamę i babcię, musi być grzeczny i posłuszny. Takie jest oczekiwanie ważnych dla niego kobiet. Za to kiedy dorasta, wymaga się od niego, że będzie superbohaterem – opiekuńczy, ale nie pantoflarz, szarmancki tak, ale z umiarem – bo równouprawnienie. Empatyczny i wrażliwy, ale silny, mocny, nie do zatrzymania. Oczekiwania kobiet wobec mężczyzn są ogromne. Próbując tym oczekiwaniom dzielnie podołać (przynajmniej do momentu, kiedy termometr nie pokazuje 36,9 stopni „gorączki”!), męscy przedstawiciele gatunku wiodą życie pełne dylematów, rozterek, odpowiedzialności i frustracji. A mimo to, rzadko kiedy słychać, by się skarżyli na swój los. Przecież „chłopaki nie płaczą”, a w życiu „twardym trzeba być, nie miętkim”. I dlatego, kiedy pojawiają się u nich dni niemocy i słabości, uważają, że „to nie wypada”. Bo nikt im nikt nie powiedział, że mają prawo do gorszego okresu w życiu. Okres to słowo zarezerwowane dla kobiet. A oni, mężczyźni, to „orły, sokoły”!

A jednak … tylko ludzie. Z prawami i obowiązkami, z radościami, smutkami i chwilami zwątpienia, od których nie da się uciec. Zwłaszcza, że panowie są w naszym życiu mocno ważni: to nasi dziadkowie, ojcowie, bracia, kumple, synowie, fryzjerzy, mężowie, lekarze, szefowie, no pełno ich dookoła. A każda z tych życiowych ról, to ogromna odpowiedzialność. Część mężczyzn tej odpowiedzialności nie wytrzymuje i dezerteruje, ale znacząca większość walczy. Każdego dnia. Z każdym zmienionym dziecku pampersem, otartym delikatnie z dziecięcego nosa glutem, nadludzką walką o to, by nastolatek odrobił lekcje, rozwieszonym praniem, usmażonym kotletem. Brawo Panowie!

Mimo wielu istniejących różnic między światem damsko – męskim, istnieją takie momenty, kiedy można wyczuć i dostrzec, że te same dłonie nas tworzyły. Dążymy do tych samych celów – satysfakcjonującego życia i spokoju wewnętrznego, a kiedy los płata figle, jednakowo cierpimy, płaczemy i odczuwamy smutek. Można by nas uznać za dzieci tej samej matki, lecz wtedy nagle okazuje się, że zamiast „sz” jest „ż” – uśpiona czujność uświadamia nam brutalnie, że panowie faktycznie pochodzą z Marsa.

Potwierdzeniem tej teorii jest różnica w naszej anatomii – gołym okiem widać, że męscy przedstawiciele gatunku są (zazwyczaj) silniejsi, masywniejsi i wyżsi od nas, pań. Ciało męskie jest bardziej owłosione niż kobiece, choć dzisiejsza moda na gładką skórę sprawia, że trudno to zauważyć na plaży. Mężczyźni uzyskują znacznie lepsze wyniki w skoku w dal, w szybkości biegu i prędkości rzucanego obiektu oraz długości rzutu (zwłaszcza jeśli rzucają czymś, czego nie lubią lub np. używanymi skarpetkami, do kosza na pranie). Gorzej u nich za to ze zdolnościami werbalnymi, takimi jak wyznanie żonie, za co ją tak mocno kocha. Stąd są niby tacy „małomówni”. Za to pod względem asertywności panowie mają przewagę, podobnie jak w samoocenie i zadowoleniu z własnego ciała. Nie bez przyczyny w sieci furorę robi obrazek, na którym mocno przeciętnej urody chłopak, z wieloma niedoskonałymi elementami budowy fizycznej, patrzy w lustro i widząc w nim swoje odbicie, patrzy na mega zadowolone z siebie połączenie przystojnego Brada Pitta i fantastycznego Georgea Clooneya. Obok obrazek, na którym piękna kobieta wpatruje się w swoje lustrzane odbicie z przerażoną miną. Widzi tam coś pomiędzy Cruellą De Mon i Horpyną. Tak, samooceną nasze osobowości różnią się mocno. Zresztą nie tylko tym.

W zależności na jakie egzemplarze w życiu trafiamy, mogą mężczyźni być dla nas, kobiet, źródłem mocy i cudownym wsparciem lub trucizną, zatruwającą naszą babską energię – jeśli trafi się na gada. A gady, zwłaszcza w sytuacji konfliktu, mnożą się na potęgę. Winnym za stan rzeczy, który sprawia, że nieporozumienia i kłótnie w rodzinach, związkach, relacjach zawodowych, czasem przechodzą w wojny, jest fakt, że przecież totalnie wszystko nas różni. Od wyglądu, sposobu postrzegania świata, odczuwania emocji, reagowania na trudności, oczekiwań wobec życia, po „system układania dodatków na kanapce”. 

Jednak – bez względu na to czy mężczyzn uwielbiamy, czy tolerujemy – trzeba przyznać, że ich istnienie zapewnia równowagę w świecie.

Nie można przecież przemilczeć, że nasi mężczyźni wspierają nas, kiedy nam na czymś zależy, robią nam remonty, dbają o nasze auta, są silni i potrafią obsługiwać wiertarkę udarową oraz lutować i spawać. Czasem są lepszymi kucharzami niż my i lubią nam robić pyszne kanapki do pracy. Doskonale masują. Zajmują się dziećmi, prasują, niosą ciężkie siatki, patrzą z rozbawieniem, kiedy biegamy po domu w panice, przed wyjściem na spotkanie, do którego przygotowujemy się już od kilku godzin i gapią się figlarnie, gdy zakładamy nową sukienkę lub szpilki. A jak ich wzrok się wtedy poprawia. Im krótsza sukienka, tym lepiej widzą – ją i to, czego nie zasłania. Taki ich urok. Przecież są wzrokowcami. „To nie ich wina” ?.

Myślę, że mężczyźni są dla nas kobiet wsparciem, oparciem, przekleństwem i łaską, wisienką na torcie i dziegciu łyżką płaską, są alfą, omegą, wrogiem, przyjacielem, kochankiem nocnym, kolegą radosnym, są naszym dopełnieniem.

Mimo wielu różnic, uzupełniamy się. I wszystko jest ok, kiedy tą oczywistą prawdę rozumiemy, doceniamy, szanujemy, pamiętając, że świat bez panów byłby struty, nudny, brzydki i popsuty. Bez facetów dni koślawe, bez ochoty na zabawę.

Może w ramach prezentu dla panów z okazji Dnia Mężczyzny … pozwólmy im być sobą?

Oni tak naprawdę nie potrzebują wiele – drobnostka: trzeba ich tylko „kochać, karmić i nie opuszczać”. Zupełnie jak Garfield. Eh, kociaki!

Ale ja przepadam za kotami?

Wszystkiego najlepszego Mężczyźni,

Kasia

Udostępnij: