„Letnie cuda”

Jak w każdą środę, felieton Karoliny Nowakowskiej?

Jak ja się cieszę, że nadeszło wczesne lato. Co prawda dwa ostatnie dni na to  nie wskazują ?, ale nawet ten deszcz ma już inny zapach. No i dzięki  niemu mój ogródek się zazielenił. Uwielbiam  wysokie temperatury i kocham te dni, kiedy świeci słońce. Od rana mam wtedy dobry humor. Zresztą pewnie macie podobnie- słoneczko jest naturalnym źródłem witaminy D i oprócz szeregu innych zalet, korzystnie wpływa na nasze samopoczucie.

Lubię lato nie tylko dlatego, że wtedy wszystko jest „bardziej”, ale też za to, że bardzo nas motywuje. Do wielu rzeczy.

„ Bądź fit na lato” czy podchwytliwe „ A czy Ty już podjęłaś wyzwanie?” to tylko niektóre hasła, które wołają do nas z mediów społecznościowych. I słusznie, bo każdy pretekst jest dobry, aby wziąć się za siebie. Obserwuję (u siebie też!), że  kiedy mamy w perspektywie urlop z kostiumem kąpielowym w tle, nasza siła do działania i motywacja jest większa. Ja jestem na to dobrym przykładem. Niedawno na swoje social media wrzuciłam zdjęcie z wakacji w Egipcie. Fotka z plaży, w kostiumie kąpielowym. Chciałam przekazać radość z błogostanu, w jakim aktualnie byłam, a okazało się, że Waszą uwagę bardziej przykuła moja figura. Nie, nie mówię, że to nie było miłe. Wasze komentarze dodały mi skrzydeł. Wielokrotnie też pytaliście jak to robię, że tuż przed 37 urodzinami tak wyglądam.  I między innymi dlatego postanowiłam podzielić się dziś z Wami swoim sekretem.  Nie mówię o tym każdemu, ale Akademia Pozytywnych Kobiet to miejsce szczególne, a ja lubię ludzi. Lubię kobiety. I wiem, że ten felieton może pomóc wielu z Was. Mnie też pomogła kobieta.

    Te z Was, które czytają moje felietony dla APK wiedzą, że przed większość życia borykałam się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi. Poświęcę temu (jak obiecałam) osobny tekst, ale dziś muszę o tym wspomnieć. Poważne problemy z cerą, ze skórą, z hormonami, jelitami, helicobacter, policystyczne jajniki, kandydoza, tarczyca, hiperprolaktynemia, alergie pokarmowe…To kilka z moich bolączek. Z  niektórymi  walczę do dziś.  Z najgorszymi już wygrałam.

W tej walce pomogła mi determinacja, dzięki której nie bałam się otwartości na wszystkie możliwe formy ratunku. Bo kto szuka, musi w końcu znaleźć. Przynajmniej ja w to bardzo wierzę. Dobrze pamiętam, że moja droga do dzisiejszego zdrowia, wyglądu i samopoczucia była okupiona bólem, płaczem, lekami, pieniędzmi, ciężką pracą i depresją , ale dziś wiem, że z każdym doświadczeniem nabierałam wiedzy i wszystkie drogi doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem dziś. Do miejsca, gdzie mam 37 lat, wagę i ciało o wiele lepsze niż na studiach, jestem zdrowa, mam mnóstwo energii (mimo małej ilości snu, jak wiecie), nie muszę się malować i ukrywać pod tapetą (jak kiedyś) niedoskonałości skóry, a moja cera jest świeża, nawilżona, zdrowa i promienna jak nigdy. I czuję się ze sobą świetnie.

Zawdzięczam to jednej osobie- sobie. Tylko MY same, Dziewczyny, możemy zawalczyć o swoje ja. Nikt tego za nas nie zrobi. Jeśli nie czujesz się w swojej skórze dobrze zastanów się, gdzie Cię boli. Co boli. I zrób wszystko, aby się tego pozbyć. Dla siebie samej. Bo jak będziesz szczęśliwa w swoim ciele, będziesz pewniejsza siebie, odważniejsza, spokojniejsza i Twoje życie będzie pasmem sukcesów. Brzmi banalnie, ale tak właśnie to działa.

    Moim sekretem jest jedno- świadomość. Tego, że pracę nad sobą musimy wykonywać każdego dnia. Musimy zmienić nawyki, dietę, styl życia. Musimy włączyć do swojego życia aktywność fizyczną, a  co najważniejsze- musimy pić dużo wody.

Ja od ponad roku piję ją z aloesem i to jest najlepsze, co zaczęłam dla siebie i swojego zdrowia robić. O miąższu aloesowym słyszałam już dawno, bo firma Forever, która jest jego największym na świecie producentem, ma 40- letnią tradycję, a  na polskim rynku jest obecna już od lat dwudziestu. Moja dietetyczka zaleciła mi picie go z wodą na czczo, kiedy zdiagnozowano u mnie alergie pokarmowe kilka lat temu i musiałam oczyszczać organizm, jednak dopiero koleżanka aktorka pokazała mi na czym polega siła aloesu. I powiem Wam, że podchodziłam do tematu na początku dość sceptycznie, ale gdy tylko poczułam i zauważyłam różnicę, wiedziałam już, że najlepsze jest to, co z natury i żaden lek czy lekarz tego nie zastąpią. I tak rozpoczęła się moja przygoda z aloesem, która trwa i trwać będzie dopóki żyję. Skąd to wiem? Bo nigdy mi nic tak nie pomogło, a mój wygląd to w dużej mierze jego zasługa.

Aloes to roślina cud. Od tysięcy lat jest ceniony za swoje naturalne właściwości kojące, nawilżające i chłodzące. Wspiera oczyszczanie przewodu pokarmowego i całego organizmu. To naturalny detox. Poprzez pozytywny wpływ na pracę jelit działa bardzo korzystnie na trawienie. Dodaje energii i pomaga w walce ze zmęczeniem. Kolosalnie poprawia kondycję skóry (zaufajcie) ! Aloes to codzienna porcja witamin i składników mineralnych. Wspiera funkcjonowanie układu odpornościowego (odkąd moi najbliżsi go piją, nikt nie choruje!), łagodzi stres,  obniża poziom cukry we krwi, a dzięki właściwościom przeciwzapalnym i przeciwgrzybiczym uzdrawia nasz organizm od środka.

To tylko niektóre zalety miąższu aloesowego. Najlepsze efekty uzyskuję pijąc miąższ rozcieńczony z wodą (tylko wtedy z wodą dociera do każdej komórki naszego ciała) na czczo, po przepłukaniu ust wodą, a  ponieważ aloes nawilża 5-krotnie lepiej niż woda, okres letni jest idealnym momentem, aby rozpocząć picie go.  Gasi pragnienie i idealnie nawilża gardło (co np w mojej pracy zawodowej ma ogromne znaczenie). Z całego serca zachęcam Was do  poznania tej rośliny od tej leczniczej strony (choć na parapecie też wygląda ładnie).

Mogę długo o nim opowiadać, bo mój zachwyt efektami  picia aloesowego miąższu stale rośnie. Warto sięgać po sprawdzone, naturalne produkty. Teraz w sklepach wszystko mamy aloesowe, bo aloes jest modny. Zapewniam Was jednak, że obok aloesu to nie stało, a z pewnością nie posiada certyfikatu Międzynarodowej Rady Naukowej ds. Aloesu.

Czy nie boję się, że to ściema?  pytali. Nie. Bo jestem chodzącym dowodem na to, że działa cuda. Czy nie obawiam się, że to branża MLM?- pytali. Nie, bo najlepsze rzeczy polecamy sobie właśnie pocztą pantoflową, czyż nie? J Powiem Wam więcej- jeśli chcecie porozmawiać o działaniu aloesu lub spróbować, z radością Wam pomogę go zdobyć.

Lato to wyjątkowy czas w roku. Czas cudów. Warto zacząć w tym czasie walkę o siebie i swoje lepsze- zdrowe- ja.

Dobrego dnia 

Karolina Nowakowska

Udostępnij: