Kobiety w korporacji-matki, córki, siostry, przyjaciółki

Matkę Korpo świat zna dobrze. Ci odważniejsi o niej piszą, ci mniej, tylko szepczą. Ale nie zmienia to faktu, że jest celebrytką, wychowującą swe pociechy w dobie kejsów, targetów, i kejpiajów. Jest to miejsce, gdzie dla wielu kariera w korporacji jest marzeniem, synonimem sukcesu i stanem umysłu.

Bycie kobietą nie ułatwia wspinaczki w tym świecie. Przechadzając się po piętrach szklanego pałacu jak kopciuszek w szpilkach z czerwoną podeszwą i amerykańskim uśmiechem, mozolnie pokonujemy szczeble kariery. A w drodze na szczyt przeszkadzają sufity zawieszone niżej niż dla mężczyzn…i kobiet, nieustraszonych wojowniczek, rozpychających się łokciami w drodze po swoje.

Jak wynika z badań, ponad 60% Polek uważa, że kobiety w pracy szkodzą sobie nawzajem, zarówno będąc na równorzędnych stanowiskach, jak i w relacji szefowa – podwładna. Niektóre z nas traktują bycie kobietą, jak konkurencję. Za wszelką cenę walczą o swój byt i udowadniają światu, że są lepsze od innych kobiet. Chorobliwa rywalizacja powoduje, że większość z nas przeistacza się w pszczołę kąsającą inne też wykształcone, posiadające wiedzę i doświadczenie pracownice korpo. Płacimy za to ogromną cenę, jaką jest utrata zdrowia, rodziny czy przyjaźni. Czy warto?

To smutne, że zamiast się wspierać i doceniać, wolimy podłożyć sobie nogę. Bądźmy solidarne. Nie hamujmy się nawzajem. Przecież możemy być silnymi, zdecydowanymi kobietami bez korpomundurków. Obraną drogę kariery pokonujmy z pasją nie pozostawiając na niej „żywych trupów” i ludzi, których jedynym osiągnieciem w życiu jest ocenianie innych. Odważnie wyznaczajmy cele i nie bójmy się zmian, które niejednokrotnie mogą być trudne i wiązać się z niepewnością. Nie bójmy się prosić o więcej, walczmy o swoją niezależność. Uwierzmy w swoją wewnętrzną siłę, bo to ona pozwoli nam się rozwijać i stanie się kluczem do realizacji pasji i marzeń.

Dziękuje Alina Adamowicz (@alka_positive) za pokazanie kobiecego oblicza Matki Korpo.

Iza Gontarek