Czwartek ogłaszam dniem bez narzekania!

Moja cierpliwość do Adasi Miauczyńskich powoli kończy się …

__________________

– Co słychać?

– A jakość się kręci ale szkoda gadać…stara bieda, zdychać nie chce… Powiedz lepiej co u ciebie?

__________________

Znacie to? Okazuje się, że zrzędliwość nie jest domeną wyłącznie naszych babć. Czego w ostatnim czasie doświadczam nadmiernie.

Narzekamy wszyscy, niezależnie od wieku, pozycji społecznej, żyjąc w mieście czy na wsi. Narzekamy na wszystko i na wszystkich – na zdrowie, pracę, rodzinę, trudy macierzyństwa, partnera, pogodę, nawet psa i ćwierkające o poranku ptaki. Wznosząc oczy ku niebu zbolałym głosem przeklinamy w myślach naszego rozmówcę, gdyż ma lepiej od nas. Narzekanie stało się sposobem na życie wielu ludzi. A co więcej –  modą, gdyż do dobrego tonu należy załamywanie rąk nad trudnościami życia codziennego. Narzekanie to również nawyk kulturowy służący wielu funkcjom. Jedną z nich jest budowanie i podtrzymywanie relacji społecznych, według reguł określonych w jednym ze skryptów kulturowych. Jesteśmy społeczeństwem, w którym wspólne marudzenie zbliża do siebie a optymizm jest postrzegany jako zarozumiałość i nieszczerość. Jednocześnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasza swoista liturgia ględzenia wpływa nie tylko na nas samych, ale także na osoby jej słuchające.  O ile ktoś narzeka bo ma ku temu powód, to odnoszę wrażenie, że niektórzy żyją po to aby narzekać.

Chwalimy się tym, że udało nam się wyłączyć autopilota i zacząć żyć świadomie. Wewnętrzne siły spowodowały, że nie jemy, pijemy i kupujemy tego czy tamtego, dzięki czemu czujemy się tak a nie inaczej i mamy wpływ na klimat. Ale w całej tej pogoni za świadomym życiem, zapominamy o naszym centrum dowodzenia, jakim jest mózg.  

A narzekanie zaśmieca nasz umysł. Stajemy się pojemnikiem do którego można wrzucić wszystkie śmieci w postaci marudzenia. Zacznijmy zdawać sobie sprawę z tego, że nasz mózg ma ograniczoną pojemność pamięci operacyjnej. Zajęty przetwarzaniem myśli negatywnych nie jest w stanie zająć się czymś innym. Kiedy słuchamy narzekania innych nasz mózg interpretuje to jako potencjalne stresogenne zagrożenie. Chociaż chwilowo daje nam poczuć się lepiej. Sam programuje się na narzekanie, a tym samy źle wpływa na nasza pracę i zdrowie. W efekcie uruchamia serię reakcji fizjologicznych, których zadaniem jest poradzenie sobie z niebezpieczeństwem.

Badania pokazują, że większość ludzi narzeka raz na minutę w trakcie typowej rozmowy. Nawyk narzekania można przejąć od innych osób. Jest zaraźliwy jak wirus. Mózg w sposób nieświadomy odbija nastroje osób z którymi spędzamy przeważającą część doby. Zjawisko to nazywa się neuronami lustrzanymi. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda podkreślają, ze mózg automatycznie interpretuje narzekanie jako zagrożenie. Jako pierwsi przebadali wpływ glikokortykosteroidów wydzielanych przez korę nadnerczy podczas krótkotrwałego stresu psychicznego. Aktywowana zostaje wówczas oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, co kończy się uwolnieniem kortyzolu z nadnerczy. Co więcej, odkryto że narzekanie zmniejsza hipokamp, czyli tą cześć mózgu odpowiedzialną m.in. za umiejętność rozwiązywania problemów, inteligencję czy pamięć. UWAGA WAŻNE! Jest to obszar niszczony przez chorobę Alzheimera. Dowiedziono, że narzekanie tak przeprogramowuje nasz mózg, aby w przyszłości byłoby nam łatwiej być negatywnym niż pozytywnym, niezależnie od tego co się dzieje wokół nas. Staje się naszym „domyślnym” zachowaniem, co wypływa również na odbiór nas – naszej osobowości – przez innych.  Im bardziej jesteś empatyczny, tym negatywny nastrój drugiej osoby może cię bardziej opanować.

Umysł jest wspaniałym narzędziem, które właściwie użyte, pomaga nam kreować takie życie, jakiego pragniemy i o jakim marzymy. Naukowcy potwierdzają – słuchanie narzekania niszczy nam mózg! Jest jak bierne palenie – nie musisz sam palić aby odczuwać efekty choroby. Jest to odruch. Coś, po co będziemy sięgać chętniej niż po pozytywne myślenie. Stanie się naszym domyślnym zachowaniem i będzie psuć chemię mózgu jak trudny do opanowania wirus. Dlatego powinniśmy nauczyć się dystansu psychicznego, aby ochronić się przed niekorzystnym stresem.

Dala wszystkich Adasiów Miauczyńskich i nie tylko polecam książkę Rick’a Hanson’a „Szczęśliwy mózg”. Gorzkie żale zostaw w poczekalni i wykorzystaj odkrycia neuropsychologii, aby zmienić swoje życie.

Iza Gontarek

Udostępnij: