Alfabet emocji Joanny Godeckiej

 I jak INTELIGENCJA –  oznacza pojętność, w psychologii – zespół zdolności umysłowych umożliwiających jednostce korzystanie z nabytej wiedzy przy rozwiązywaniu nowych problemów i racjonalnym zachowaniu w różnych sytuacjach życiowych. Jak powiedział Bertold Brecht Inteligencja nie polega na tym że się błędów nie robi tylko, że się błędy naprawia.  

Inteligencję mierzy się tzw. ilorazem inteligencji, który oznacza się skrótem IQ (z angielskeigo – Intelligence Quotient ). Iloraz inteligencji badany jest za pomocą specjalnie opracowanych testów. 

Numerem pierwszym na świecie z wynikiem 210 punktów jest Kim Ung-Yong koreański fizyk. W wieku 3 lat rozwiązywał trudne zadania z zakresu rachunku różniczkowego i całkowego. W wieku 4 lat posługiwał się czterema językami: koreańskim, japońskim, angielskim i niemieckim. Studiował fizykę w wieku od 3 do 6 lat. Mając 7 lat, został zaproszony do USA przez NASA.  Stopień naukowy doktora uzyskał jeszcze przed ukończeniem 16. roku życia. 

No cóż trudno nie nabawić się kompleksów, jednakże na pocieszenie 25 lat temu, dr Howard Gardner ogłosił teorię, która zmieniła powszechne pojęcie o inteligencji. Stwierdził on, że ludzka psychika i osobowość jest na tyle złożona, że niemożliwym jest pomiar zdolności umysłowych przy użyciu testu IQ czy jakiegokolwiek innego standaryzowanego modelu testowego. Gardner argumentował, że każdy człowiek ma inne predyspozycje psychiczne, a co za tym idzie w jednych dziedzinach będzie radził sobie lepiej, a w innych gorzej. Stworzył model ośmiu różnych typów inteligencji: językowo-werbalną, logiczno-matematyczną, przestrzenną, ruchową, muzyczną, interpersonalną czyli społeczną, intrapersonalną czyli wewnętrzną i przyrodniczą- czytam w artykule Andrzeja Animuckiego.

A oto co o inteligencji ziemian myśli jeden z największych geniuszy Albert Einstein – Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś inteligencja pozaziemska, jest to, że się z nami nie kontaktują.

I jak INSTYNKT –  z łacińskiego instinctus –  podnieta, popęd.  

Zachowania instynktowne zostały opisane już przez Charles’a Darwina, jako czynności niewyuczone i niezaobserwowane, a wykonywane spontaniczne i nieświadomie już przez młode zwierzęta. Człowiek również wykazuje pewne instynktowne reakcje głównie w obliczu zagrożenia swojego życia i zdrowia.

Rolą instynktu samozachowawczego bo tak go należy określić jest ograniczenie ryzyka, które moglibyśmy zlekceważyć kierując się wyłącznie racjonalną analizą. Najczęściej działa on w ekspresowym tempie ratując nas w sytuacjach spadających na nas niespodziewanie. To dzięki niemu błyskawicznie cofamy rękę przed ogniem lub naciskamy na hamulec często szybciej niż zdążymy pomyśleć. Patrząc od strony fizjologicznej za tego typu reakcje w naszym mózgu odpowiada najwcześniej ukształtowany ośrodek retykalny.  Ale czy u wszystkich działa on tak samo? 

W artykule Ewy Mrówczyńskiej czytam „W słynnej szkole kaskaderów w Los Angeles, prowadzi się bardzo oryginalne testy. Każdy, kto chce przynależeć do grona szkolących się, jest stawiany niedaleko przepaści. Ma przy tym zawiązane oczy, a jego zadaniem jest iść naprzód i zatrzymać się w miejscu jak najbliższym od przepaści, które jednak nie zagrażałoby życiu. Jeśli adept stworzy jakiekolwiek zagrożenie, odpada w przedbiegach. W owej szkole sądzi się bowiem, że dopiero, gdy ktoś umie zadbać o swoje bezpieczeństwo, w ramach odruchu samozachowawczego, może być na to niebezpieczeństwo narażony”

Nie wszyscy jednak otwierają swoje objęcia na życie. Niektórzy podświadomie prą ku własnej zagładzie. Wszelkie nałogi i inne formy destrukcji to nic innego jak zaburzenie instynktu.

A oto opinia Alberta Einsteina – Byłoby lepiej, gdyby ludzie bardziej przypominali zwierzęta […] i w większym stopniu kierowali się instynktem; czyniąc coś, nie powinni być aż tak dalece świadomi tego, co robią.

Mam jednak wrażenie, że tu nie chodzi wyłącznie o zachowanie życia raczej o wyższość prawdy nad tym co starannie wykalkulowane. 

I jak INTUICJA – z łacińskiego  intuitio – wejrzenie –  Objawia się w postaci nagłego przebłysku myślowego, w którym dostrzega się myśl, rozwiązanie problemu lub odpowiedź na nurtujące pytanie. Często mylona jest z przeczuciem o podłożu emocjonalnym. Natura intuicji wynika z tego, że jest ona procesem podświadomym, którego nie można kontrolować, można jedynie dopuszczać lub odrzucać podawane przez intuicję rozwiązania. Jest ona procesem bardziej kreatywnym i działającym na wyższym poziomie abstrakcji w porównaniu do myślenia logicznego.

Wiele osób, które należą do świata logiki  doceniają rolę intuicji – prof. Maria Szyszkowska – Mam o wiele większe zaufanie do intuicji niż do rozumu. Bo rozum podlega manipulacji, a i tak jesteśmy wystarczająco manipulowani żyjąc w koniunkturalnym społeczeństwie. 

A oto fragment artykułu amerykańskiego profesora psychologii Kurta Tepprwaina – Zdolności intuicyjne posiada każdy, jednak wskutek przesadnego korzystania tylko z rozumu, intuicja jest tłumiona i prawie w zaniku. Należy zatem przypomnieć i rozwinąć własne zdolności intuicyjne oraz duchową dojrzałość, aby ponownie móc odbierać intuicję świadomie.
Nasze życie przebiegałoby zapewne całkiem inaczej, gdybyśmy podążali za tymi impulsami. Kto w swoim życiu stworzy przestrzeń dla rozwoju intuicji, będzie mógł wykonać następny krok. Nie będzie już żadnych pytań, bo będziesz prowadzony przez życie. Wszystko będzie harmonizowało, wszystko będzie „zestrojone”.

Trudność, aby zaufać swoim pomysłom, błyskom myśli lub myślom niezwykłym, polega po prostu na tym, że intuicja może sprzeciwiać się rozumowi, uczuciu, przyzwyczajeniu. 

No więc czucie i wiara czy też mędrca szkiełko i oko…

Albert Einstein z wrodzoną mądrością  godzi oba stanowiska – Myślenie bez intuicji jest puste, intuicja bez myślenia jest ślepa.

I jak IDEALIZM – cecha obecnie niezbyt modna kojarząca się z naiwnością a idealista w powszechnym wyobrażeniu to taki niepraktyczny marzyciel, który co i rusz nabija sobie guza o twardą rzeczywistość. Henry Louis Mencken amerykański dziennikarz i satyryk wyraźnie puszcza do nas oko – „Idealista – to człowiek, który zauważywszy, że róża pachnie ładniej od kapusty, wnioskuje stąd, że będzie z niej także lepsza zupa”   

Na jednym z portali informacyjnych czytam:
1. Idealizm to naiwna wiara, że wszystko dzieje się lub  powinno się dziać tak, jak sobie to teoretycznie założymy. Idealista wierzy, że wszyscy ludzie są „dobrzy”, zachowują się przyzwoicie i nigdy nikomu nie czynią krzywdy bez powodu. 

Ale  Idealizm to także wiara w nadrzędność norm moralnych i prawnych nad realiami dnia codziennego. W tym sensie idealizm jest pokrewny romantyzmowi , a idealista to człowiek kierujący się owymi zasadami nawet ze szkodą dla własnych interesów.

Ale czy taki idealizm to rodzaj bezradności – nie sądzę. Przecież każdemu, kto chciał zmienić i ulepszyć świat, choćby innym wydawało się to utopią, musiał być idealistą a gdyby nie owi marzyciele ziemia wciąż byłaby płaska.

Także idealizm jako pojęcie filozoficzne – za Platonem – zakłada wyższość idei i wtórność materialnego świata wobec niej. Wszystkie nasze poczynania a także twory materialne najpierw przecież pojawiają się jako koncepcja, idea. 

 Może więc warto powtórzyć pytanie które postawił – Stanisław Jerzy Lec – Gdy mit zmienia się w rzeczywistość czyje to zwycięstwo – materialistów czy idealistów? 

Pozdrawiam, Joanna

Udostępnij: