Skanując rzeczywistość dostrzegła, że wszystko wokół się zmieniło i teraz jest niedoskonałe, wręcz szpetne. Kawałek krzywego zwierciadła, który – jak to Andresen opowiadał – utkwił kiedyś w oku Kaja, teraz boleśnie ranił jej spojrzenie na świat. A jest to świat paskudny. Składa się z nieżyczliwych sobie ludzi, którzy radują się nieszczęściem kuzyna, sąsiada, koleżanki. Toksyczne relacje pełne są fałszu i zakłamania, a każda okazja do obgadania z drugim trzeciego, wykorzystywana do maksimum. Pożywką ludzkiej duszy stały się pycha i złość. Uśmiech goszczący na człowieczych ustach, zamienił się w grymas cynicznego wygięcia warg. Zero empatii. Zero dobroci. Nie ma miłości. Nie ma zrozumienia. Napływające z każdej strony informacje kipią uszczypliwością, cynizmem, nienawiścią i budzą w słuchającym postawę walki, gotowość do agresji. Wielka fala nienawiści, zalewa jak tsunami, kolejne dziedziny życia, dotyka kolejnych ludzi, antagonizuje rodziny, przyjaciół, znajomych i kochanków. Dreszcz lęku wstrząsnął jej ciałem. Bała się, bała się bardzo życia w takim świecie, w którym zimny gniew i wyrachowanie dominują nad poczciwością ludzką.
Z wielką tęsknotą zaszlochała. W ciągu sekundy przed jej oczami mignęła historia całego życia. Dzieciństwo na wsi, gdzie z beztroską poznawało się cykl życia, obcując z ludźmi, zwierzętami i naturą. Gdzie smak wypiekanego w piecu chleba i posypka z cukru przeplatały się z zapachem łąki. Dzieciństwa spędzonego wśród gromady innych dzieci, które nie wiedziały co to nuda, za to doskonale wiedziały, co to znaczy mieć obowiązki domowe. Dorośli byli autorytetem. Potrafili to i chcieli. W uszach rozbrzmiewały ptasie trele, pianie koguta, muczenie krowy, brzęczenie pszczoły i skrawki rozmów ludzkich. Oczy podziwiały zieleń drzew i soczystej trawy, krystalicznie czystą wodę w rzece, złote ziarenka piasku przy domu i kolor nie do podrobienia – malinowy kolor malin, tych jeszcze nie zerwanych z krzaka.
Młodość, kiedy pierwsze sympatie sprawiały, że szybciej biło serce, a idąc na randkę rozmawiało się godzinami wcinając biszkopty. Dzięki Bogu nie było wtedy chipsów. Zamiast smsów otrzymywało się odręcznie pisane liściki, a szczytem nieprzyzwoitości był ofiarowany buziak. Młodości spędzonej na spotkaniach z przyjaciółmi, podczas których snuto plany na przyszłość, rozwijano wizje i marzenia. W tle dźwięki prawdziwej muzyki, takiej którą tworzyli i wykonywali ludzie, grając nie tylko na instrumentach, ale także na delikatnych nutach ludzkiej duszy. Melodia zawsze zrozumie. Szczęście, radość, patos, rozczarowanie, łzy, na każdą okazję inna płyta. Ludzie mieli uczucia i dlatego mieli wiele płyt.
Skok w dorosłość. Zaskakujący zwrot akcji. Już mniej luzu. Obowiązki przeważają nad przyjemnościami. Odpowiedzialność za innych, bliskich, sprawia, że coraz częściej „chcę” jest zdominowane przez „muszę”. Różne zdarzenia, doświadczenia, relacje, splatają wspomnienia w jeden warkocz, którym teraz życie zarzuciło w ciągu sekundy przed jej zdziwionymi oczami.
Bała się. Tej dostrzeżonej ludzkiej nienawiści, niechęci, złości. Tego pędu. Tej dominacji techniki nad człowieczeństwem. Była przerażona uśmierceniem relacji międzyludzkich, deficytem czasu i uwagi ludzi dla ludzi, samolubstwem, egoizmem i żądzą. Zszokowała ją ilość człowieczych lęków, obaw, frustracji, chorób…
Co robić? Jak działać? Ratunku!
Wystraszona tym wszystkim, zamknęła oczy. Jak dziecko, chciała wierzyć, że jeśli ona czegoś nie widzi, to tego nie ma. Cały czas szlochała mocno, a łzy strumieniem płynęły po policzkach. Nagle coś ją szarpnęło! Poczuła wstrząs ciała. Usłyszała głos: „Kochanie, obudź się. Płaczesz przez sen. Chodź, przytulę Cię”. Znalazła się w bezpiecznych ramionach męża. Odetchnęła z ulgą, że nie jest Kajem, a świat jeszcze zna dobre uczucia. Życzliwość znalazła przecież tuż przy swoim boku. Rano pomyśli o tym, co może zrobić w swoim otoczeniu, by uratować przynajmniej to, co ma w zasięgu swego skanera. A jeśli skanujących będzie więcej i każdy z nich uratuje to, co może w swoim obszarze, to może wtedy uda się uratować cały świat…?
Tak, pomyśli o tym za dnia. Bo wie, że George R.R. Martin miał rację pisząc: „Noc jest ciemna i pełna strachów, a dzień jasny, piękny i pełen nadziei”.
Obudź się Człowieku! Skanuj ?
Serdecznie pozdrawiam,
Kasia